piątek, 26 lipca 2013
11. Cokolwiek będę musiał zrobić, pomogę ci z tego wyjść.
Czy wierzysz w prawdziwą przyjaźń? Taką, która mimo upływu czasu, zmiany zachowania czy otoczenia, nigdy się nie kończy? Taką, która zmienia człowieka na lepsze i ratuje w najgorszym momencie? Czytając moją historię, a także spoglądając na Andrzeja i mnie, musisz uwierzyć, bo nie wiem jak inaczej to wszystko nazwać.
Odkąd wróciliśmy z Gdańska, postanowiłam trochę się zmienić, by zrekompensować Wronie swoje zachowanie. Nie przesiadywałam już non-stop w swoim pokoju; ba, zmieniłam swoje najczęstsze położenie na salon. Kiedy po raz pierwszy przyłączyłam się do Andrzeja, który oglądał właśnie jakiś mecz ręcznej w telewizji, zostało to odebrane jako zły przekaz.
- Chyba nie chcesz zrobić niczego głupiego? - spytał podejrzliwie.
- Nie mam takiego zamiaru, dlaczego pytasz?
- Wcześniej nie chciałaś tu przebywać. - zdumiał się.
- W takim razie chyba muszę to zmienić, całkiem ciekawy mecz. - powiedziałam, choć zupełnie nie wiedziałam czy rzeczywiście był dobry. Wróciłam do siebie, by Wronka mógł odpocząć. Tamtego wieczoru nie rozmawialiśmy więcej.
Dzisiaj, tak jak już codziennie, mieliśmy usiąść wieczorem w salonie i sprzeczać się nad tym co obejrzymy. Zwykle moja propozycja horroru przygrywała z jego wymyślnymi gatunkami, więc tego też spodziewałam się teraz. Najdziwniejszy był jednak fakt, że czas mijał, a Wrony nie było.
Położyłam się wygodnie na kanapie i przy muzyce chłopaka lecącej z głośników, czekałam na jego przybycie. Wsłuchałam się w słowa niezawodnego Myslovitz:
Gdybym jeszcze umiał się śmiać
To bym chciał umrzeć tu ze śmiechu i to nie raz
Nawet chciałbym uciec stąd
Tylko dokąd, dokąd tu uciekać?
Uśmiechnęłam się do siebie. Słowa, które usłyszałam tak idealnie opisywały to co przeżywałam. Umrzeć tak, by nie było to z mojej winy - coś idealnego.
Mimo tego, że nie przesiadywałam cały czas sama, nadal pragnęłam śmierci, ale ze względu na Dawida i Andrzeja nie popełniłabym samobójstwa. Uświadomiłam sobie, że Konarski może mieć mnie na sumieniu, a to nie wpłynęłoby chyba na nikogo zbyt dobrze.
Z zadumy wyrwał mnie zgrzyt zamka od drzwi wejściowych, szarpnięcie klamką i wolne kroki. Za wolne kroki.
Ani Andrzej, ani Dawid tak nie chodzą. Kto zatem kręcił się po mieszkaniu? Nie miałam pojęcia.
Wraz z głośniejszymi odgłosami butów, rósł mój strach. Zdecydowałam się zamknąć oczy i udawać sen; być może (jeśli byłby to złodziej) zabierze co chce i odejdzie?
Kiedy byłam już przekonana, że owa osoba jest w tym samym pokoju, zacisnęłam mocniej powieki i czekałam na najgorsze.
Spodziewałam się wszystkiego: napaści, zabójstwa, ucieczki, ale nie tego, że napastnik stanie. Co lepsze, usłyszałam jak zgina nogi, ale dopiero po chwili odważyłam się otworzyć oczy.
Widocznie rozbawiony Andrzej przyglądał mi się uważnie z odległości dwóch metrów. Zobaczywszy go z jednej strony kamień spadł mi z serca, a z drugiej miałam ochotę rzucić się na niego z pięściami.
- Spokojnie, nie zabiję cię. - zaśmiał się
A to pech.
- Dlaczego nie wracałeś tak długo?
- Musiałem załatwić kilka spraw w domu. - odpowiedział, wstając. Zrobiłam to samo. - Zanim wybierzemy co będziemy oglądać, mam dla ciebie niespodziankę.
Spojrzałam na niego nieufnie. Czego mogłabym spodziewać się po Wronie?
- Poczekaj chwilę. - rzucił i wyszedł z pomieszczenia.
Po chwili usłyszałam stąpanie po ziemi, ale wręcz niemożliwe dla człowieka. Do salonu wbiegł... pies.
Ciemna sierść otaczała młode ciało tak, że tylko błyszczące oczy i mokry nos wyróżniały się od reszty. Zdążyłam tylko otworzyć szeroko oczy nim zwierzę podbiegło do mnie i okręciło się wokół moich nóg. W tym momencie zrozumiałam, że miałam przy sobie Nygusa.
Schyliłam się do niego i pogłaskałam po nieco większym niż ostatnio łbie. Psisko spuściło sterczące uszy i zaczął głośno dyszeć. Uśmiechnęłam się do niego; nie chciałam uwierzyć, że to ten sam rozrabiaka co ostatnio.
- Podoba się? - usłyszałam zza ramienia. Spojrzałam na Andrzeja i przytaknęłam. - Miałem taką nadzieję.
- Dzięki.
Chłopak zbliżył się i przykucnął, a pies obrócił się na plecy. Zaczęłam głaskać go po brzuchu, a cieszyło mnie to jak nic od dawna.
- Trochę głupio mi się do tego przyznać, ale przywiozłem go tu, że by zawrzeć z tobą układ.
Odwróciłam się do niego.
- Jaki układ? - zmrużyłam oczy.
- Nygus zostanie z nami - przerwał masując jedną ręką po karku - jeśli rzucisz palenie.
Patrzyłam na niego tępym wzrokiem. Z wszystkich złych opcji wybrał najgorszą. Fakt, nie paliłam zdecydowanie mniej niż kiedyś, ale za cholerę nie wyobrażałam sobie skończenia z tym. Palenie było jedyną czynnością, która potrafiła mnie uspokoić. Zawsze kiedy czułam, że zacznę się trząść z nerwów czy napływu wspomnień, wystarczyło kilka zaciągnięć by odzyskać panowanie. I tak nagle miałoby być to dla mnie zabronione?
- Więc jak?
Zdałam sobie sprawę, że od kilku minut milczę. Zamrugałam szybko oczyma, a mój wzrok powędrował na Nygusa. Chyba zwariowałam, bo miałam wrażenie, że uśmiecha się do mnie.
Znów spotkałam się wzrokiem z Andrzejem. W niebieskich oczach wyczytałam niepewność pomieszaną z cierpieniem. Westchnęłam.
- Ja po nim nie będę sprzątać. - próbowałam zachować poważny wyraz twarzy, ale nie potrafiłam chociażby unieść kącika ust. On zresztą też. - Zostaje.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - miałam wrażenie, że chłopak rzuci się na mnie, ale na szczęście myliłam się.
- On chyba też. - Podrapałam siedzącego już psa za uchem. - A teraz usiądźmy już, potrzeba mi jakiegoś dobrego filmu. Może dzisiaj thriller?
Usiadłam na kanapie czekając na film. Andrzej zaczął szukać czegoś na kanałach, w czasie gdy pies położył się u moich stóp.
Gdy zatrzymał się na pewnym, ukazał się mecz siatkówki, powtórka.
- Wiedziałam, że mnie nie posłuchasz. - próbowałam udawać oburzoną, ale nie udało mi się. W lewym górnym rogu zobaczyłam BYD i RZE, przewaga 2:1 pierwszych. - Czy to... wy? - Wrona próbował zmienić kanał, ale zabroniłam mu gestem ręki. - Zostaw.
- To nic ciekawego, naprawdę. - próbował mnie przekonać, ale na marne.
Zaczęłam oglądanie meczu. Komentator mówił o Konarze, a ja patrzyłam jak rzeczywiście mój kuzyn, z numerem 9 mocno trafia piłką w boisko tych drugich. Nie wiedziałam, że tak dobrze gra.
Zobaczyłam też Andrzeja. Czasem skakał do piłek, czasem atakował, ale skutecznie. Usłyszawszy o jego przyznaniu się do popełnienia błędu, spojrzałam na niego rozbawiona.
- Jesteś za bardzo sprawiedliwy.
- Wcale nie! Wiele razy udawało mi się oszukać. - zrobił minę pod tytułem "Jestem lepszy niż ci się wydaje", na co zareagowałam lekkim prychnięciem i wróciłam do wcześniejszej czynności.
Resztę meczu obejrzałam bez większych komentarzy, gdyż samo patrzenie na to wszystko denerwowało Andrzeja. Po swoich nieudanych akcjach wzdychał głęboko albo wyzywał się od idiotów. Dopiero gdy spotkanie się zakończyło, a my szykowaliśmy kolację, odważyłam się zapytać:
- Dlaczego cię to tak denerwuje?
- Denerwuje co? - odpowiedział pytaniem na pytanie z buzią pełną sałatki.
- No oglądanie meczu, przecież go wygraliście. Powinieneś wręcz kipieć dumą.
- Po prostu nie lubię rozpamiętywać za bardzo przeszłości. - powiedział siadając naprzeciw mnie przy stole. - Teraz ja zadam pytanie: dlaczego w ogóle zaczęłaś palić?
- Nieważne. - mruknęłam krzywiąc się.
- Odpowiedz. - prosił. - Wystarczy kilka słów.
Przygryzłam dolną wargę starając się przypomnieć właściwy powód.
- Tak jak już ci wcześniej mówiłam, byłam zaniedbywana przez rodziców. A przed tym właśnie mnie ostrzegali: "palenie w tym domu kogoś prócz mnie jest zabronione" mówił ojciec. Tułałam się codziennie po okolicy, szukając swojego miejsca, aż natrafiłam na grupę nieco starszych ode mnie ludzi. Byli tacy tajemniczy, że coś mnie do nich ciągnęło. Przyjęli mnie, choć nawet nie wiem dlaczego. Pewnego dnia pokłóciłam się z tatą, uderzył mnie i wybiegłam z domu do moich ludzi. Od razu zauważyli, że jestem zdenerwowana bardziej niż zwykle, więc zaproponowali mi szluga. Miałam wtedy czternaście lat i nie umiałam dobrze trzymać go w ręce. Poparzyłam sobie palce, dusiłam się dymem, ale mimo to spodobało mi się. Co najlepsze, czuć było ode mnie fajki, więc ojciec się wściekał. Przerodziło się to w uzależnienie, ale tak kurewsko dobrze uspokajało. No, aż do dzisiaj.
Skończyłam mówić i zaległa między nami cisza. Poczułam się głupio; on nie rozumiał jak to jest. Po chwili jednak pochylił się nad stołem, i zajrzał mi w oczy.
- Cokolwiek będę musiał zrobić, pomogę ci z tego wyjść. - powiedział i wstał od stołu. - Idźmy już spać. Dobranoc.
Po tych słowach poszedł do siebie, a ja zrobiłam to samo. Pies poszedł za mną i położył się w moim łóżku.
- Chyba oszalałeś! - krzyknęłam, ale on ani drgnął.
Jęknęłam na myśl o nocy spędzonej na krawędzi łóżka.
- Jutro śpisz na podłodze. - wysyczałam. Wzięłam jeszcze prysznic, przebrałam się w piżamę, a gdy wróciłam , pies leżał bliżej ściany. Pies ustąpił mi miejsce do spania; jak to dziwnie musi brzmieć.
Położyłam się i nakryłam kołdrą. Długi czas nie mogłam zasnąć, a w głowie cały czas miałam słowa Wrony "Cokolwiek będę musiał zrobić, pomogę ci z tego wyjść".
Chyba tego brakowało mi gdy zaczynałam się uzależniać, wsparcia drugiej osoby. Tym razem nie dam sobą tak łatwo zawładnąć fajkom, nie z Wroną u boku...
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Y... witam! Co tam u Was nowego? Jak mijają wakacje? :)
Droga Agnieszko, mam nadzieję, że się podoba? ;)
Dobra, tym razem przesadziłam z odstępem czasowym od ostatniego posta. Przepraszam.
Mam pytanie: czy zmieniać wygląd bloga? Wydaje mi się trochę za nudny. Co sądzicie? :>
O, to jeszcze reklamę walnę:
Playing emotions
Jeszcze nominacja, którą otrzymałam od Stay. (dziękuję! :*)
1. Jak duże znaczenie ma dla Ciebie siatkówka?
Nie potrafię tego powiedzieć słowami. Po prostu pokochałam ten sport całym sercem, nie potrafię bez niego normalnie funkcjonować, a wszystko co się z nim wiążę jest dla mnie niesamowite.
2. Zbierasz autografy?
Szczerze powiedziawszy nigdy nie miałam okazji nawet zdobycia autografu, ale w przyszłości... why not? :D
3. Kto jest Twoim ulubionym siatkarzem?
Nie posiadam swojego ulubionego siatkarza, ale chyba najbardziej morda cieszy mi się do Krzyśka Ignaczaka :>
4. Marzenie związane z siatkówką?
Są ich tysiące i nie potrafię jednego z nich wyróżnić :)
5. Mecz reprezentacji czy klubowy?
Ojej, trudny wybór... Chyba reprezentacji.
6. Byłaś kiedykolwiek na jakimś meczu? Jeśli tak, to na jakim?
Nie byłam, kuźwa mać :c
7. Za co pokochałaś siatkówkę?
Za te wszystkie emocje, łzy radości czy smutku, za tych ludzi; siatkarzy i kibiców, za to, że mogę przesiadywać noce na oglądaniu meczy. Za to jaka jest :)
8. Który klub jest Twoim ulubionym?
Asseco Resovia Rzeszów ♥
9. Skąd pomysł o pisaniu bloga?
Chodzi o tematykę, tak? Wiele cech Nel jest moich, więc chyba po prostu chciałam jakoś się pokazać poza niewinną postacią Róży z setball'a. Cieszę się, że tutaj mogę pokazać chociaż część siebie :)
10. Ulubiony cytat z Igłą Szyte?
"Matka wie, że ćpiesz?"
"-Dziku, jak ci smakowało?
- Jak żołędzie."
"- Pierdolisz jak Makłowicz."
11. Co sądzisz o sezonowcach i hotkach?
Cóż, w każdym sporcie znajdzie się takie grono kibiców. Staram się nie komentować takiego zachowania, ale nieraz nie wytrzymuję. Po prostu denerwuje mnie tego typu zachowanie. Kibicem jest się przecież przez cały czas, a nie tylko gdy drużyna odnosi sukcesy. No :D
Jejku, nie będę już nominowała, bo to i tak się nigdy nie skończy, a mi już brakuje blogów do nominowania :<
Postaram się częściej tu zaglądać. Hej! ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)