poniedziałek, 1 kwietnia 2013

5. Jedynie psy sąsiadki za mną tęsknią, ktoś musi wysłuchiwać ich skomlenia.

  Głos Rojka docierał do moich uszu, a ja już od dłuższej chwili patrzyłam na promieniejącą twarz Wrony. Świecące oczy obserwowały każdy mój ruch, kiedy ustępowałam mu miejsce w przejściu. Bez żadnych skrupułów wszedł pewnie do mieszkania. Nic dziwnego; od pewnego czasu był tu częstym gościem. Kiedy tylko pojawił się w Bydgoszczy, Dejw upatrzył go sobie jako nowego przyjaciela, więc większość wolnych wieczorów przesiadywali na salonowej kanapie. Czasem nawet do nich dołączałam, ale w większości udawałam, że nie istnieję.
  Chłopak obrócił się w moją stronę i wyszczerzył się do granic możliwości.
   - Słuchasz Myslovitz? - zapytał, a ja skinęłam głową. - Są świetni, prawda?
   - Tak, świetni. - zakłopotałam się. Nie wiedziałam do czego zmierza, ale postanowiłam nie drążyć tego tematu.
   - Nie podejrzewałbym, że lubisz taką muzykę.- powiedział i zobaczył leżący na ziemi obraz. - Zajmujesz się... malowaniem?
   - Można tak powiedzieć - gestem nakazałam mu usiąść na kanapie, a sama udałam się do kuchni. - Napijesz się czegoś?
   - Myślałem, że wychodzimy?
   - W sumie racja - mruknęłam wsadzając kwiata do małego wazonu.
   - Chyba, że koniecznie chcesz mnie przytrzymać w domu, to...
   - Wychodzimy - zadecydowałam, na co Andrzej wstał z rechotem i podszedł do drzwi. Poczekał aż ubiorę kurtkę i buty, po czym wyszliśmy z bloku. Szliśmy w milczeniu. Kątem oka spojrzałam na Wronę. Kiwał głową i podśpiewywał pewną melodię, dość wesołą. Musiałam pohamowywać uśmiech pchający się na gębę.
   - To może powiedziałabyś mi jak się znalazłaś w Bydgoszczy? - zagaił - Bo z tego co wiem, nie jesteś stąd?
   - Nie, jestem z Gdańska. Przyjechałam tu studiować. Tak, wiem, że w Trójmieście są dobre uczelnie, ale chciałam uciec stamtąd, z resztą to jest nieważne. Dawid mieszkał już wtedy tutaj, więc postanowiłam poszukać sobie miejsca na studiach blisko niego. Udało się, ale jak to on twierdził, nie potrafiłam się sama sobą zająć, a że miał wolny pokój, przygarnął mnie jak bezdomnego psa.
   - Na pewno cię tak nie potraktował, nie jest taki.
   - Nie znasz go jeszcze dobrze.
   - Właśnie że znam!
   - Oczywiście - wywróciłam oczami. - Na temat Dawida można dużo mówić, dobrze jak i źle, ale zostawmy go w spokoju.
   - Jak sobie życzysz - wzruszył ramionami wciąż się uśmiechając.
  Po raz kolejny zastała  taka cisza, że oprócz klaksonów aut i ryku silników nie dało się nic usłyszeć, ani z jego strony, ani z mojej.
    - Jakoś nadal nie potrafię zapamiętać gdzie dokładnie co się znajduje. - mówił gdy przechodziliśmy przed pasy. - Do rozpoczęcia sezonu mam jeszcze trochę czasu, więc powinienem się...
  Na obszarze przejścia, około dwudziestu centymetrów od nas z piskiem zatrzymało się czarne auto, z którego dudniło techno. Łysego kierowcę najwyraźniej cieszył mój wystraszony wyraz twarzy. Zacisnęłam zęby i pięści.
   - Zabaw ci się kurwa zachciało?! - krzyknęłam i z całych sił kopnęłam butem w tablicę rejestracyjną tak, że czwórka wyglądała jak jedynka. Pokazałam mu jeszcze środkowy palec i przeszłam na chodnik zostawiając w tyle osłupiałego Wronę.
    - Dziewczyno, ile ty masz siły! - zaczął jak tylko mnie dogonił. - Koleś chyba jeszcze tam stoi i przygląda się tej tablicy.
     - Nie cierpię takich kolesi - westchnęłam. - Myślą, że jestem jedną z tych pustych lasek, którym takie zachowanie imponuje. Czy ja mam wypisane na czole "Cześć, jestem Nel, jak tylko usłyszę pisk opon auta, właduję ci się do łóżka"?!
  - Nie wydaje mi się - schylił się i wbił wzrok w moje czoło. - Poza włosami i małym pieprzykiem nic nie dostrzegam.
   - Głupiś - dałam mu kuksańca w bok. Widocznie za słabego, bo on znów zachichotał pod nosem. Wywróciłam oczami i wyjęłam z kieszeni paczkę fajek z zapalniczką.
   - Będziesz to palić? - lekko się skrzywił.
   - Nie, tylko oglądać. - zironizowałam. - Wtedy bardziej uspokaja, wiesz?
  - Nie pal, zniszczysz sobie płuca.
  - I tak nie da się ich już uratować.
Zbliżyłam palącą się zapalniczkę do ust z papierosem. Ledwie na białym papierku ukazała się pomarańczowa obwódka, a mój nadgarstek został unieruchomiony. Zdumiona otworzyłam szerzej oczy. Andrzej stał niecałe dziesięć centymetrów przede mnią, nachalnie próbując złapać kontakt wzrokowy.
   - Oczywiście że się da, wystarczy spróbować. - spojrzał mi głęboko w oczy i wolną dłonią wyjął delikatnie z moich ust papierosa. Zastanawiałam się jaki będzie jego następny ruch, gdy fajka po prostu spadła na chodnik i została zmiażdżona przez ogromnego trampka. Ponownie spojrzeliśmy na siebie, on widocznie uradowany. - No, od razu lepiej.
   - Daj spokój - patrzyłam w ciemnoniebieskie tęczówki. Nie mogłam się od nich oderwać, jakby mnie zahipnotyzowały. Dopiero usłyszawszy jego śmiech zmieniłam punkt obserwacji na białe sznurówki i wysypującą się z białego papierka nikotynę. - Idźmy już do tej kawiarni.
   Tak jak prosiłam, ruszyliśmy przed siebie. Nie trwało to jednak długo, po kilku minutach znajdowaliśmy się w ciemno czerwonym pomieszczeniu. Zajęliśmy dwuosobowy stolik przy oknie.
  - Często tu bywasz? To znaczy... w ciągu tych kilku tygodni.
  - Może z pięć razy, nie więcej. - zamyślił się. - Przychodziłem tu na najpyszniejszą gorącą czekoladę jaką w życiu piłem. Pomijając rzecz jasna te niebiańskie desery...
   - Zaraz chyba odfruniesz - zaśmiałam się. - W takim razie, sprawdźmy to.
  Zamówiłam czekoladę (Andrzej zabijał mnie wzrokiem gdy mówiłam o kawie, więc musiałam posłuchać jego porad) i kawałek sernika, tak samo jak on.
   - Mam rozumieć, że nie przerwałam ci w niczym telefonem?
   - Nie, dlaczego? - zdziwił się.
   - Zawsze mogłeś być czymś zajęty. - usprawiedliwiałam się. - Może przerwałeś coś ważnego, różnie bywa.
   - Jedynie psy sąsiadki za mną tęsknią, ktoś musi wysłuchiwać ich skomlenia. - zaśmiał się. -  Są nie do wytrzymania.
   - Rozumiem twój ból. Sama często o czwartej nad ranem stoję pod drzwiami sąsiadki i uciszam Pusię. Zapchlony kundel.
   Do sytolika podeszła kelnerka niosąca nasze zamówienie. Obarczyła mnie mroźnym spojrzeniem, po czym z sztucznym uśmiechem odwróciła się do Andrzeja. Odpowiedział jej nikłym uniesieniem jednego kącika ust i zajął się jedzeniem. Wzięłam z niego przykład i też skosztowałam swój kawałek ciasta. Miał rację, niczego sobie. Wzięłam łyka z filiżanki, ale od razu złapałam za cukierniczkę. Z każdą łyżeczką miałam wrażenie, że jego oczy są bliskie spoczęciu na pustym już talerzyku.
   - Cztery łyżeczki? Serio czy się zgrywasz?
   - To jest za gorzekie. Palić tu nie mogę to chociaż będzie mi słodko.
   - Jesteś niemożliwa - zaczął bawić się srebrną łyżeczką.
   - Wiem, za to ty bardzo głupi.
   - Uznam to za komplement.
  Wzruszyłam ramionami, niech mu będzie. Zajęłam się piciem czekolady, ale cały czas czułam na sobie czyjś wzrok.
  Uniosłam głowę. Pomyłka, to kelnerka świdrowała Wronę. Nic dziwnego, gdybym miała około dwóch metrów też rzucałabym się w oczy bardziej niż czerwonowłosa naburmuszona dziewczyna.
    - Hej, co ta dziewczyna od ciebie chce? - zapytałam cicho.
    - Ta kelnerka? Nie wiem, ale te spojrzenia robią się powoli drażniące. To już trzeci raz. Idziemy gdzieś indziej?
   - Nie lubisz przebywać w towarzystwie, które ślini się na twój widok?
   - Oczywiście, wręcz to kocham.
   - Więc posiedźmy jeszcze trochę, tak tu miło. - udałam, że nie wyczułam ironii i olewałam błagalny wzrok, który z minuty na minutę pojawiał się coraz częściej.
   - Nel, błagam - wykrzywiał do mnie głowę gdy wspomniana dziewczyna zbierała puste naczynia.
   - Dobra, zbieramy się, kochanie, moi rodzice już na nas czekają. - mówiłam donośnie, a mina jej momentalnie się zmieniła. - Nie mogą się już doczekać aż cię poznają.
  Kiwnął głową, a ja wzięłam go pod ramię i, zapłaciwszy wcześniej zgaszonej dziewczynie, wyszliśmy z budynku.
   - Jesteś wielka! - myślałam, że zacznie skakać z radości.
   - Dobra, dobra, spadamy stąd, najlepiej na zimne piwo.
   - W kinach nie ma piwa. - uśmiechnął się tajemniczo.
   - Nie, żadne kino! Najgorsze są właśnie takie skupiska ludzi. Płacisz za oglądanie filmu na ogromnym ekranie, a wycieczki szkolne zdobią ci włosy popcornem czy innym żarciem.
   - To gdzie chcesz iść? Restauracja, bar czy inna kawiarnia?
   - Nie bądź śmieszny, Wrona. Alkohol dostaniesz w prawie każdym sklepie, a nad jezioro jest niedaleko. Chodź, bo robi się zimno.
   Weszliśmy do pobliskiego sklepu i kupiliśmy po piwie. Szybko też znaleźliśmy się nad jeziorem. Usiadłam na końcu pustego pomostu. Zdjęłam buty i skarpetki i zamoczyłam stopy w wodzie. Po chwili w takiej samej pozycji siedział koło mnie siatkarz. Zaczęłam niszczyć idealnie gładką taflę wody.
   - Miło tu. - odezwał się po dłuższej chwili.
   - Wiem. Dawid przyprowadzał mnie tu w wakacje. Spędzaliśmy tu długie godziny... Ech, znowu schodzę na jego temat. Podasz to piwo?
   - Jasne. - w mojej dłoni znalazła się zimna puszka . Otwierając ją wysmyknął mi się kciuk i ostra zapinka rozcięła mi skórę wzdłuż kciuka. Syknęłam.
   - Cholera, pieprzone puszki! - krzyknęłam gdy spostrzegłam wypływającą wolno krew.
   - Daj, zobaczę. - Wrona ujął moją dłoń. Obejrzał ją przez dwie sekundy, po czym uniósł twarz w górę i nasze spojrzenia się spotkały. Gdyby dzieliło nas chociaż dwadzieścia centymetrów, umiałabym opanować się od zajrzenia w niebieskie tęczówki... Ale, jak na złość, prawie stykaliśmy się ramionami. Trwaliśmy przez chwilę w bezruchu, zdecydowanie za długą chwilę. - Masz... Zimne ręce.
   - To nic takiego, zawsze są zimne. - dlaczego nie mogę się ruszyć i odwrócić to wszystko choćby w żart?!
 Jego twarz była coraz bliżej mojej. Teraz widziałam z bliska każdą małą bliznę czy przebarwienie na skórze chłopaka. Wolna dłoń powoli kierowała się z policzka na podbródek. Nadal nie odmawiałam, choć wewnątrz wszystko krzyczało we mnie, żebym uciekała jak najdalej. Zmniejszył lekko odległość między nami, aż poczułam jego oddech na swoich wargach. Wtedy zapaliła mi się czerwona lampka. Oho, to zaszło za daleko. Szybko spuściłam wzrok.
   - O nie - jęknęłam wybudzając go z transu. - Poplamiłam ci bluzę.
   - To... to żaden kłopot. - jąkał się. W międzyczasie wyjął chusteczkę i delikatnie przyłożył ją do rany. - W-wypiorę ją i nie będzie śladu.
   - Może od razu ją choćby namocz? Chyba do mnie jest bliżej, więc chodź.
 Nie odezwał się choćby słowem, po prostu wstaliśmy i ruszyliśmy ku domowi. W drodze nie wymieniliśmy choćby zdania. Miałam wrażenie, że jest jakby zawstydzony, więc nie odezwałam się ani słowem.
  Weszliśmy do domu i od razu nakazałam mu zdjąć bluzę. Bez słowa sprzeciwu wykonał moje polecenie, ukazując mocno opiętą na umięśnionym ciele granatową koszulkę. Zabrałam od niego brudną część garderoby i poszłam do łazienki, żeby zmyć plamę. Odkręciłam kurek i wlałam do wanny wodę. Uznałam, że miska jest za mała na tak gruby materiał. Byłam w trakcie wrzucania do wody ubrania gdy kątem oka ujrzałam w lustrze zbliżającego się Wronę.
   - Przesuń się, nie możesz tego robić z raną - uśmiechnął się lekko.
   - Też mi rana, drobne zadrapanie. Dam radę.
  Pod wpływem bluzy poziom wody się uniósł, ale zadrapaną rękę wyjęłam szybko poza wannę, wywołując śmiech Andrzeja. Bolało, nawet bardzo, ale starałam się nie dawać tego po sobie znać.
   - Drobne zadrapanie, jasne. - prychnął i chwycił mnie za przedramię. Zaprowadził do kuchennego stołu, a tam obmył wodą utlenioną całą rękę. Gdy przezroczysta ciecz dotarła do rany i zaczęła się pienić, z mojego gardła wydarł się cichy pisk. Kto wymyślił to ustrojstwo?! Przecierpiałam też zawijanie kciuka w bandaż i ruszyłam do łazienki.
   - Nel, spokojnie, bluza nie zając. - poczułam jego dłoń na ramieniu. - Odsapnij chwilę.
 Zawahałam się. Z jednej strony chciałam mieć to już za sobą, ale z drugiej towarzystwo Wrony nie przeszkadzało mi. Przeciwnie, pomagało mi przestać myśleć o... O wszystkim. Westchnęłam i podążyłam za nim. Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy telewizor.
   - Proszę, twoje własne kino. - pokazałam mu język gdy zaczął się film. Z biegiem czasu, udało mi się wyczytać w jego mimice twarzy, że wciągnął się w historię bohaterów.
 Wyjęłam spod stolika whisky, coś za smętnie było. Znalazłam też dwie szerokie, przeźroczyste szklanki i nalałam do nich trunku. Oparłam się wygodnie o oparcie kanapy, skąd miałam dobry widok na jakby zdrętwiałego Andrzeja. Siedział skupiony na brzegu mebla, nie wypuszczając w rąk szklanki. Nie upił ani łyka, po prostu trzymał ją kurczowo między dłońmi. Nigdy nie widziałam, żeby ktokolwiek z takim zainteresowaniem oglądał thriller. Aż do reklam; na ten czas spojrzał na mnie. Byłam akurat w trakcie ziewania.
   - Powinienem już iść? - zapytał spokojnie.
   - Nie mogę ci niczego rozkazać, Dawid przecież kazał ci się czuć jak u siebie. Masz wolną rękę, jeśli chcesz możesz pójść, jeśli nie, zostań.
   - To dokończę oglądać film i zmywam się - mrugnął okiem i usadowił się tak samo jak ja. - Dzięki.
 Nie odpowiedziałam, bo on i tak by mnie nie słuchał, bo na ekran wróciły wcześniejsze sceny. Starałam się zrozumieć coś z rozmów bohaterów, ale zmęczone powieki opadały bezwładnie na oczy. Po chwili już nie wiedziałam nawet jaki gatunek filmu oglądamy, moja wyobraźnia chciała tworzyć sama historie, w moich snach. Odpłynęłam.

Wybudził mnie czyjś dotyk. Na moim ramieniu i głowie spoczął wielki ciężar. Rozbudziłam się lekko, bez żadnych gwałtownych ruchów i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że leżę na ramieniu Wrony.
Chciałam spojrzeć w górę na jego twarz, ale najwyraźniej jego łeb leżał na moim. Nie przypominałam sobie też, żebym przykrywała się kocem.
   - Wrona! - szeptałam. - Andrzej, idioto!
 Na marne, spał głęboko i chyba nawet gdybym wjechała tu czołgiem, nie obudziłby się. Ekran telewizora był już automatycznie wyłączony, więc mogłam zobaczyć w nim nasze odbicie. Nie dość, że byłam oparta o niego, to do tego usta miał przyłożone do moich włosów, a prawe ramię szczelnie mnie obejmowało. Westchnęłam. Nie pozostało mi nic innego jak z powrotem zasnąć. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w jego oddech. Zrobiło mi się zimno, a on, jakby czytając mi w myślach, przytulił mnie mocniej.
 Przy nim poczułam się tak... bezpiecznie.

----------------------------------------------------------

Hehe, takie inne, mam nadzieję ciekawsze :)
Przepraszam, że nic nie dodawałam, ale tak jakoś nie miałam ochoty na cokolwiek i nawet pisanie nie pozwalało mi uciec od przytłaczających spraw. Wybaczcie.
Będę tu zaglądać częściej, obiecuję.
Misu.

15 komentarzy:

  1. Trzymam za słowo! xD a co do rozdziału to baardzo fajny ;D obiad będzie XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, nawet nie wiesz jak mi się ten rozdział podoba! ;p Dodaj jak najszybciej kolejny.Zapraszam do mnie.
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wronka... facet jest jedynym z moich ulubionych siatkarzy, w ścisłej czołówce, tym milej jest czytać to opowiadanie, bo jeszcze nie napotkałam opowiadania o nim. Nie wiem, czy już ci o tym mówiłam, mam nadzieję, że się nie powtarzam. ;)
    Rozdział jest piękny. Szkoda mi trochę Andrzeja, bo musiało mu się zrobić strasznie głupio. Facet jednak jeśli coś do niej czuje, to zrozumie, że jest poprzejściach i pomoże jej wrócić do całkowitej formy psychicznej. ;)
    Sorki za gadaie od rzeczy, jestem strasznie zmęczona po całym dniu odmawiania przysłowiowego kawałka ciasta oferowanego przez babcię. ;)
    Nie wiem czy wiesz, ale mam już nowy adres, a jutro startuję z nowym opowiadaniem. Zapraszam na anothervolleystory.blogspot.com :).
    Jeśli chodzi o to, że rzadko dodajesz- nie jes to dla mnie istotne, ważne, że w ogóle to robisz. Lubię to opowiadanie i mogę poczekać, o warto. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wronka :3 Jak ja go uwielbiam :D Klimat tego rozdziału chwycił mnie totalnie. Za co dodatkowy plus. Ja bym tak sobie jak Nel chciała pospać ;) / matko czy ja znów brzmie jak hotka? Sorki :// Co do publikacji trzymam za słowo ;)
    A co mi tam strzele reklamę.
    www.majkawskrze.blogspot.com
    Xoxo K.

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział :)) obydwoje są świetni:D no i te zakończenie achhh. Z niecierpliwością czekam na rozwój tej znajomości:)

    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiamuwielabiamuwielabiamuwialbiam!!!!
    trochę poknociłam, literówki są ale ważne że wiesz ze UWIELBIAM
    Wronę, Nel, i w ogole ranę na palcu, piwo nad jeziorem(KIEDY przyjdzie WIOSNA?!!!!!!) owijane kciuka, prawie buziak i w ogóle zapieranie bluzy i w ógóle. i Wronę i Nel, ale chyba się powtarzam. i w ogóle to mam podobny sen do Wrony, jednak nie mam 2 metrów i nie jestem facetem, ale dobrze. UWIELBIAM. i jeszcze proszę! SZYBCIUTKO <3
    i zapraszam na pasiaste-szczescie.blogspot.com II część ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego... Dlaczego oni się nie pocałowali? :c Dlaczego? :ccc Rozpaczam.
    Ja tam czekam na Marcina Walińskiego... *.* Haha.
    W wolnej chwili zapraszam na piątkę nowe-szanse.blogspot.com :) Pozdrawiam, Karolajn :3

    OdpowiedzUsuń
  8. jeeejuś, jacy oni się uroczy. *.*
    podobają mi się ich charakterki, choć i tak w ostrości prym wiedzie Nel. cóż, ciekawa jestem, co na temat ich znajomości będzie miał do powiedzenia Dawid. oby nie było rozlewu krwi, chociaż w to akurat wątpię. :)
    liczę na to, że następnym razem się w końcu pocałują, będzie jeszcze bardziej słodziutko. *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na piąty rozdział na http://ochroniarz-na-obcasach.blogspot.com/ . Pozdrawiam ze słonecznej Wielkopolski, Caroline. :)

      Usuń
  9. Tak sobie to czytam i jest moment, gdy Wrona przytula Nel i tak się mocniej opatuliłam kocem. I tak milusio się mi zrobiło.. *-*
    Kiedy następny?..
    Ja chcę następny.!. :C
    Pozdrawiam Natka i zapraszam do siebie *_*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja wszystko rozumiem, na prawdę. JEDNAK CHCĘ PRZECZYTAĆ COŚ NOWEGO, bo mi się smutno robi.
    Wrona powołany, cieszymy się? :)
    tymczasem zapraszam na VI część ;)
    pasiaste-szczescie.blogspot.com
    Całuję Wiedźma ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award. Więcej informacji pod adresem: http://tlw-the-last-word.blogspot.com/
    A tak wgl to kiedy nowy rozdział?.. :>

    OdpowiedzUsuń
  12. Puk puk Misu miałaś być częściej. Nie ładnie nas tak porzucać :/

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzisiaj późniejszym wieczorem pojawi się nowy rozdział, I promise. :)

    OdpowiedzUsuń