Czasami czuję się jak ktoś z innej planety. Błąkam się między ludźmi, nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca. Każda próba nawiązania kontaktu, choćby wzrokowego, jest przeze mnie odbierana jako coś złego. W tym czasie odizolowuję się od wszystkich, szukając spokoju w samotności. Pokój staje się upragnionym miejscem przebywania. Tam uciekam na parę godzin zadumy.
Gorzej jest gdy ten czas mija i pragnę wrócić do normalności. Wtedy nie ma już nikogo. Zmartwiony kuzyn, naprzykrzający się znajomy ze studiów czy nawet koledzy Dawida: oni nie mają dla mnie czasu. W sumie nic dziwnego, sama ich odrzucam.
Pozostaje mi "tułaczka" po Bydgoszczy, taka jak teraz.
- Rusz się, idziemy dalej. - powiedziałam zniecierpliwiona do obwąchującego drzewo kundla. Zwierzęta są lepsze od ludzi. One nie pytają co się dzieje ani jak mi minął dzień, najzwyczajniej cieszą się, że ktoś je zabiera.
Zwierzę ustąpiło i, niczym z urażoną godnością, podreptało przed siebie ruszając zakręconym ogonkiem.
Tak właściwie nie wiem co mnie tu przyciągnęło. Gdy tylko wróciłam z Łuczniczki, na której miałam kolejne spotkanie z "młodocianymi", przyszłam tu i zabrałam pierwszego z brzegu psa. Spacer po lesistym terenie ośrodka trwał już trochę, ale nie spieszyło mi się nigdzie.
- Bu! - usłyszałam nad uchem. Mogłam spodziewać się tylko jednej osoby. Spojrzałam na szczerzącego się Wronę. Serce mi zadrżało, lecz nie dałam po sobie tego zobaczyć. Zrobił z ust podkówkę - Nawet nie podskoczyłaś. Jestem kiepskim straszydłem.
- Racja, musisz poćwiczyć. - potwierdziłam.
- Nie pocieszyłaś mnie.
- Nie miałam takiego zamiaru.
Westchnął głęboko.
- To miejsce przyciąga, prawda?
- Mhm - mruknęłam szarpiąc za smycz szalejącego psa.
Zrozumiał chyba, że nie mam ochoty na rozmowę, bo ucichł. Miał rację, choć cisza robiła się krępująca, nikomu nie zależało na jej przerwaniu. Ruszyłam ku kojcom, by odnieść psa. Spotkałam się wzrokiem z rozpromienioną pracowniczką schroniska. Nie wiem czemu się tak cieszyła, dziwna kobieta. Nie lubię jej za tę sztuczność.
Wrona szedł u mojego boku, bez większej chęci by mnie zostawić. Hałasujące pod butami kamyki w suchym piachu od pewnego czasu były jedynym odgłosem w czasie drogi ku miastu.
- To... Jak ci minął dzień? - przerwał milczenie.
- Nijak - rzuciłam, ale czując, że taka odpowiedź mu nie wystarczy, dodałam: - Studia i opieka nie są najciekawszymi zajęciami, proste.
- Wszystko gra? - zmarszczył brwi. - Wyglądasz na przygnębioną.
- Po prostu nic mi nie wychodzi. Zresztą to już norma. - zaśmiałam się cicho. - Moja codzienność jest tak prosta, a potrafię się w niej tak szybko zgubić... Koniec tego pieprzenia, wracajmy, bo umrę z głodu.
- Przecież w razie jakichkolwiek problemów zawsze możesz zadzwonić. - chwycił mnie za przegub, tym samym znów wyrównując nasz chód. - Zawsze ci pomogę, uwierz.
- Tak wiem. - mruknęłam czując jak splata nasze dłonie. Dlaczego każdy jego gest jest dla mnie równy dotykowi anioła?!
Chłopak stanął zatarasował mi drogę i, zamiast wysokich parkowych drzew, widziałam tylko fragment jego koszulki. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.
Poczułam jego oddech na włosach i dłonie na lędźwiach. Przyparł mnie do zimnej ściany jakiegoś budynku.
Mimo tego, że chciałam by ten moment trwał, z drugiej strony paliło mnie sumienie, że daję mu tyle nadziei.
- Nel, na pewno wszystko dobrze? - prawą dłonią przejechał wzdłuż mojej ręki, wywołując przy tym przyjemnie ciarki.
- Nic mi nie jest. - uśmiechnęłam się, żeby urzeczywistnić wypowiedziane słowa. Musnął lekko mój policzek, który oblał się rumieńcem.
- Zawstydziłaś się? - poruszył brwiami spoglądając mi w oczy.
- Andrzej, chodzi o to, że... - zawahałam się. Cholera, to wszystko jest za trudne!
- Tak?
- Chcę traktować cię... jak brata, nie inaczej. Boję się, że mogłoby się to źle skończyć.
Na chwilę zamilkł i zmarkotniał.
- Brat... No dobrze, jeśli tak chcesz, to niech będzie - uśmiechnął się. Wyczułam jednak, że nie był zadowolony. Dziwne by było, gdyby czuł się dobrze po dostaniu kosza.
Wypuścił mnie z uścisku i ruszyliśmy dalej.
Zauważyłam, że przygryza dolną wargę. Nawet teraz, gdy atmosfera była grobowa, wyglądało to seksownie. Kiedy spotkaliśmy się wzrokiem, szybko spojrzałam przed siebie. Byliśmy już niedaleko, ale czas okropnie się dłużył.
Nie mogłam wykrztusić z siebie żadnego słowa, czułam się beznadziejnie słuchając jego oddechu przerywanego pogwizdywaniem.
- Jesteś na mnie zły? - z trudem wyrzuciłam z siebie
- Nie, dlaczego?
- Wydawało mi się...
Znów cisza.
Po jakimś czasie byliśmy na klatce, a potem weszliśmy do mieszkania, gdzie dobiegły nas odgłosy z kuchni. Westchnęłam, myśląc, czy on poza siatkówką, jedzeniem i chodzeniu do Ani robi coś innego?
- Już wróciłaś? - spojrzał na mnie znad sterty jedzenia.
- Nie widzisz? - uniosłam jedną brew do góry, lekko się śmiejąc z głupiego pytania.
- Nieważne... O, cześć Andrzej, Nel cię tu zaciągnęła?
- Nie, przyszedłem do ciebie. Musimy jeszcze skończyć wczorajszy mecz.
- No tak, poczekaj tylko muszę...
Nie słucham już nawet co mówią, zajęłam ulubiony fotel w salonie i zaczęłam wsłuchiwać się w lecącą muzykę. Dołączyli do mnie też panowie, rozmawiając o podobno ekscytującym meczu piłki nożnej. Dla nich każdy sport, w którym są co najmniej dwoje zawodników, jest ciekawy. W pewnym momencie Dawid wyszedł do kuchni po coś, a ja zostałam sama z Wroną.
Uciekałam od jego spojrzeń jak tylko się da. Bałam się zobaczyć smutek w jego oczach, to bolałoby najbardziej. Kiedy jednak odważyłam się na to, zobaczyłam na jego twarzy uśmiech. Odwzajemniłam go. Czyli nie jest na mnie zły!
Usłyszeliśmy wołanie Konara. Czy on nie potrafi chociaż chwilę przeżyć w ciszy?
- Nel, powiedz mi, Dawid jest dla ciebie jak brat, tak?
Kiwnęłam głową zgadzając się.
- Jemu też dajesz się całować?
Nie wiedziałam co powiedzieć; po raz kolejny dzisiejszego dnia odebrało mi mowę. Patrzyłam tylko jak z drwiącym wyrazem twarzy opuszcza pomieszczenie i idzie do wołającego. Wystarczyła mi jednak tylko chwila na otrząśniecie się z szoku. Wstałam, ubrałam buty i już wychodziłam, gdy usłyszałam za sobą głos Dejwa:
- A ty gdzie idziesz?
- Daleko, nie twój interes.
- Sama?
- Tak, kurwa, sama!
Zbiegłam na dół i zatrzasnęłam drzwi. Szłam szybkim krokiem w stronę centrum miasta. Nie odwróciłam się nawet jak ktoś wyszedł z bloku, mając nadzieję, że to któryś z sąsiadów wybiera się na pózny popołudniowy spacer. Po drodze odpaliłam pierwszego papierosa, a w uszy włożyłam słuchawki.
Jak on mógł?! Starałam się delikatnie do tego podejść, byle tylko go nie zranić, a on potraktował mnie jak dziwkę. To on kleił się do kuzynki swojego kolegi! Wyszłam na najgorszą, znowu...
Wyjęłam telefon i wystukałam wiadomość do Olka. Kończył za godzinę, więc w tym czasie postanowiłam pójść coś wypić, bo nie miałam zamiaru tam wracać za szybko.
Gdy byłam już w centrum niedaleko sklepu artystycznego, weszłam do jednego z znanych fast-food'ów . Stanęłam w kolejce, ale patrząc na to jak mało jest miejsc przy stolikach i kto zajmuje resztę, zdecydowałam się nie mieszać w towarzystwo krzyczących w niezadowoleniu dzieci z rodzicami i robiących sobie zdjęcia dziewczyn, które w tamtym czasie powinny siedzieć i uczyć się słówek na zbliżającą się klasówkę z angielskiego. Wyszłam i poszłam do zwykłego sklepu, gdzie kupiłam puszkę mrożonej herbaty. Wolałam nie pić bez Ola, zwłaszcza tutaj.
Usiadłam na ławce na zewnątrz i zapaliłam. Ludzie przechodzili koło mnie obdarzając mnie dziwnymi spojrzeniami. Z resztą co z tego, jestem uważana tylko za dziwną kuzynkę "tego sportowca".
Czas mijał, a Olka nie było. Zapadł zmrok, a ja stałam na pustoszejącym parkingu, zupełnie sama.
Cholera, zaraz go wyciągnę na chama z tego magazynu. - myślałam, drepcząc w miejscu ze zniecierpliwienia.
Westchnęłam głęboko i naglę odrętwiałam. Poczułam czyjś oddech na karku. Przeszedł mnie dreszcz gdy do ciepłego powietrza na szyi poczułam też dotyk dłoni na moich udach, wędrujących coraz odważniej. Ktoś coraz usilniej próbował zapanować nade mną mocno obejmując i całując w szyję.Obróciłam się i starałam ujrzeć twarz tej osoby, jednak brak oświetlenia uniemożliwił mi to.
- Popierdoliło cię? - wykrztusiłam z siebie siłując się z mężczyzną. - Daj mi spok...
Tylko to zdołałam powiedzieć nim jego język zawędrował do mojej jamy ustnej, a ręce niebezpiecznie zbliżały się do wewnętrznej strony ud.
- Spokojnie, nie szamotaj się tak, a nie będę bardzo brutalny. - szeptał mi do ucha, gdy starałam się wyszarpać i zrobić cokolwiek by obronić się przed napastnikiem.
Na marne, moja siła nawet nie równała się z jego. Oberwałam czymś twardym mocno w głowę i prócz otępiającego bólu poczułam też ciepłą strużkę krwi na skórze głowy. Potem wydarzyło się coś, czego można się było spodziewać.
Krzyczałam w czasie gdy on śmiał się jak uciekinier z wariatkowa i gwałcił mnie z coraz mocniejszymi ruchami. W końcu, gdy skończył, wyszedł ze mnie, usłyszałam jak poprawia ubrania i odchodzi.
- Suka. - rzucił ledwo słyszalnie kiedy starałam się mie skręcić z bólu.
Nie wiedziałam co zrobić. Ból? Otępienie? Wszystko na raz, wraz z brakiem energii by wstać.
Podkuliłam bolące nogi pod brodę i okrężyłam je ramionami. Dlaczego...?
Nie, nie mogę tu siedzieć, on może wrócić. Muszę uciec, obojętnie gdzie, byle z daleka od tego miesca.
Na chyboczących się nogach szłam szybko po chodniku. Nawet nie wiem kiedy przerodziło się to w bieg i dotarłam za wewnętrzną stronę drzwi mieszkania.
Oparta o kawał drzewa ciężko dyszałam, a zaraz zjawił się Konarski.
- Wszystko dobrze? - zapytał, a ja zaczęłam iść w stronę mojego pokoju nie odrywając się od ściany. - Nel!
Uciekłam do łóżka ,i nie zważając na pukanie w drzwi i krzyk Dawida, zasnęłam z wyczerpania.
W snach nikt nie zrobi mi krzywdy.
----------------------------------------
Ehehe żałosne. Cholera,znowu...
Chyba najcięższy z rozdziałów, serio.
Ech, tonę już w tych książkach, podręcznikach i innym bagnie. .-.
Do zaś! ;)
Omg *,* nie żałosne, świetne ^^ pisz, bo masz talent ii na tym drugim blogu też :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! Dziś odkryłam ten blogi i szczerze jestem tym zachwycona! :)
OdpowiedzUsuńInformuj mnie i zapraszam na: lifecansurprise.blogspot.com Też o Wronie ;)
Pozdrawiam ;)
Wrona zagiął Nel tym pytaniem.Kurde mam nadzieję, że się pozbiera po tym wszystkim.Zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
no niby Wrona troszeczkę racji miał ale źle to wszystko rozegrał:/ biedna Nel, oby tylko udało jej się jakoś otrząsnąć z tego wszystkiego co na pewno nie będzie łatwym zadaniem:/ 3mam mocno za nią kciuki!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Toś mnie teraz zagięła, normalnie. Gwałt? Jezuniu Najsłodszy! Aż mi mowę odebrało :o
OdpowiedzUsuńAle mam podejrzenia, jednakże nie będę ich tutaj wypisywać, bę wyjść na idiotkę :P
No to pozdrawiam :*
by nie wyjść na idiotkę*
Usuńklawiatura mi szwankuje -,-
+ Zapraszam na trójeczkę dziewczyna-z-tatuazem.blogspot.com
UsuńZapraszam na jedenastkę nowe-szanse.blogspot.com :*
UsuńWpadłam i zostanę tu na dłużej, o taaak.
OdpowiedzUsuńDzień dobry tak w ogóle :)
Bardzo podoba mi się to opowiadanie, bardzo baaardzo. A w szczególności bohaterowie ;>
Widzę, że rozdziały raz na jakiś czas, ale chyba warto tyle czekać, bo uwierz mi są świetne. Nel to super dziewczyna, zawsze chciałabym być taka trochę niegrzeczna i te włosy... Moje marzenie ;>
Więc czekam z niecierpliwością na dalsze rozdziały i kibicuje Nelce i Wronce :3
O! Również zapraszam na mój blog, zupełnie inny niż te z opowiadaniami ;>
be-living-in-cloud-cuckoo-land.blogspot.com
Emilia :)
O jezu Misu. To żeś pierdolnęła z grubej rury że tak powiem. Htrz! Bum! Wstrząsło mną aż. A za to pierdolenie o tym że to beznadzieja i w ogóle to życzę tańczącego nago Rucego ;)Nie wiem czemu ale ten gwałcik to mi panem na W pachnie. Nie nie Wroną ;) W ogóle to nie łapię zachowania Nel w stosunku do Andrzeja ale okej. Czasem kobiety nie rozumieją kobiet. Bywa ;) Do następnego :*
OdpowiedzUsuńxoxo K.
Orzesz w mordę. Nie dość, że Nel ma już masę problemów, to teraz jeszcze ten gwałt. A myślałam, że moja Bydzia to w miarę bezpieczne miasto. :)
OdpowiedzUsuńAndrzej no, ładnie to tak? Rozumiem, że za kosza można chcieć się zemścić, no ale bez przesady. Choć z drugiej strony - jak można nie chcieć być z Wronką? *__*
o ja. pierdziu.
OdpowiedzUsuńna początku, chciałam bardzo bardzo bardzo bardzo przeprosić, za to, że nie komentowałam tak dawno, ale po prostu dziś mam pierwszy dzień kiedy wstałam o 11 i nie muszę się przejmować pracą. WOLNE! :D mam nadzieję, że nie jesteś zła.
a teraz,
O ja pierdziu,o cholera,o nie wieżę, o głupi Wrona, o Głupia Nel, o Konarski, o ja pierdzielę, nie wieżę po prostu.
dobrałaś okropny scenariusz, najgorszy z możliwych, ogarnie się później po tym wszystkim? pomogą jej?
Boże brak mi słów....
a to aż dziwne...
zapraszam na XI i XII część :*
Usuńpozdrawiam Wiedźma :*
zapraszam na ostatnią część;)
Usuńcałuję, Wiedźma:*
Jeeeju, ale się ciesze, że wpadłam na tego bloga. Straasznie mi sie podoba. Tego w życiu sie nie spodobałam, Nel musi teraz bardzo cierpieć, ciekawa jestem tylko czy powie o tym komuś, powinna. Będzie jej lżej. Mam nadzieje, że jakimś cudem uda się złapać tego, kto zrobił jej krzywdę.
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że Konarski i Wrona będą ją wspierać w tych trudnych chwilach
A kiedy kolejny?..
OdpowiedzUsuńBo ja się strasznie niecierpliwię.. ;C
A przy okazji zapraszam do siebie: owocowalandryna.blogspot.com
Może Ci się spodoba i pozostawisz po sobie jakiś ślad ;)
Pozdrawiam, Natka *-*