czwartek, 13 lutego 2014

25. Muszę się po prostu usamodzielnić, dojrzeć do dorosłego życia.






- Zabrałem wszystko? - Konarski zaczął nerwowo przechadzać się po naszym mieszkaniu.
- Tak, wszystko. - powtórzyłam po raz dziewiąty tego ranka.
- Masz swoje klucze?
- Tak. - odparłam beznamiętnym głosem.
- A zapasowe i...?
- Dawid, do jasnej cholery, idź już! - przerwałam mu. - Chcesz, żeby Anka pojechała w góry bez ciebie?
Chłopak przygarnął mnie do siebie.
- Już za tobą tęsknię. - tarmosił mnie, trzymając swoje przedramię przy moim karku. - Jesteś pewna, że chcesz być tu sama? Jeśli chcesz mogę jeszcze wynająć jeden pokój...
- Będzie ze mną Andrzej. - nikle uśmiechnęłam się pod nosem. - Poza tym, wasz miesiąc miodowy jest rozłożony na raty, nie chcę wam go jeszcze bardziej psuć.
- Wcale nie... - próbował protestować, ale spotkawszy się z moim spojrzeniem, westchnął i dodał tylko. - Wrócę tu za dwa tygodnie, to mieszkanie ma tu stać jak teraz.
- Oczywiście, możesz na mnie liczyć. - zapewniałam, a gdy on zmarszczył brwi, zaczęłam wypychać go za drzwi. - No dalej, nie udawaj, że chcesz tu zostać! Spieprzaj już do małego Konarskiego!
- Kiedyś się doigrasz. - zagroził mi palcem, po czym dodał: - Odzywaj się czasami. - i zszedł z bagażem po schodach.
Poszłam do salonu, gdzie położyłam się na kanapie i głęboko odetchnęłam. Muzyka płynęła bardzo cicho, a ja poczułam, że potrzebuję odpoczynku.
Spojrzałam na okno, za którym od samego rana padał śnieg. Zresztą nie tylko dzisiaj; już dzień po ślubie Konarskich (okropnie to brzmi...) na ziemi pojawiły się pierwsze białe płatki. Zima dawała o sobie też słuchy. Gdy do moich uszu doszły głośne odgłosy wiatru, przez ciało przeszedł nieprzyjemny chłód.
Z niechęcią wstałam z ugrzanego już miejsca. Włączyłam elektryczny czajnik w celu zrobienia herbaty, a sama udałam się do swojego pokoju w celu znalezienia jakiegoś okrycia.
Kiedy już dotarłam do szafy i znalazłam upragniony, stary sweter, usłyszałam za sobą pisk Wisusa.
- I jak ja mam ci, biedaku, pomóc? - podeszłam do leżącego na łóżku psa i zaczęłam go głaskać po brzuchu, co wyjątkowo mu się podobało. Pozwolił mi od siebie odejść dopiero, gdy zabawa okazała się dla niego nudna.
Wciągnęłam na szyję ubranie, po czym, ziewając, weszłam do kuchni.
Czajnik był wyłączony, mojego kubka także nie zauważyłam. Dziwne...
Dopiero będąc we framudze dzielącej przedpokój z salonem, oparłam się o ścianę, a na moje usta wstąpił niepohamowany uśmiech.
- Słyszałeś o takim urządzeniu jak dzwonek albo chociaż o pukaniu do drzwi? - zapytałam siedzącego na sofie, pocierającego ręce Wronę.
- Być może. - jego oczy prześwidrowywały mnie na wylot. - A ty słyszałaś o tym, że gości się wita?
- Jakich gości? Widzę tu tylko ciebie. - powiedziałam, powoli idąc ku niemu.
- W takim razie kim ja jestem? - wstał i pochylił ku mnie głowę.
- Nazwijmy cię stałym bywalcem. - zaśmiałam się na widok jego kwaśnego uśmiechu.
- Śmieszne. - skwitował. Wejrzałam w jego jasne oczy, a moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej niż przed chwilą.
Po chwili jego usta znalazły się przy moich, a dłoń delikatnie przylgnęła do mojego policzka.
- Nie można było tak od razu? - zadziorny uśmiech, który ujrzałam zupełnie mną zawładnął.
- Wiesz przecież jak bardzo lubię robić ci na złość. - odpowiedziałam siadając na miejscu obok niego. Chwyciłam w dłonie kubek z parującym napojem. - Jak tu dotarłeś?
- Pieszo. - mruknął, a ja otworzyłam szerzej oczy.
- Jak to pieszo? W taki ziąb?!
- Tak, jest strasznie zimno. - powiedział powoli, po czym dodał z entuzjazmem: - Idźmy na spacer.
- Oszalałeś?!
- Jedynie na twoim punkcie... - wymruczał cicho. - No nie daj się prosić!
- Nie mam zamiaru się stąd ruszać. - skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej.
- A zakład, że się ruszysz? - uśmiechnął się zawadiacko i, nim zdążyłam jakkolwiek zareagować, wziął mnie na ręce i szybko posadził na pufie z przedpokoju.
- Andrzej, kretynie, zostaw mnie! - wrzeszczałam gdy ten opatulał moją szyję szalikiem, a na dłonie wsunął rękawiczki. Ku mojemu nieszczęściu, miały one tylko dwa palce, więc nie musiał się specjalnie przy tym męczyć. Wielka, wełniana czapka także odnalazła miejsce na mojej głowie.
- Będzie fajnie, zobaczysz! - mówił szukając mojej kurtki. - Ulepimy bałwana, zrobimy orły na śniegu...
- Nie ma mowy! - krzyknęłam i rzuciłam się do ucieczki. Musiałam jednak być głupia sądząc, że zdołam uciec przed sportowcem. Wrona z łatwością zdjął mnie z oparcia kanapy, na które się wdrapałam i objął mnie mocno w pasie, wtulając twarz w moje włosy przy karku.
- Proszę, zrób to dla mnie. - mówił. - Niedługo wrócimy, obiecuję.
Wywróciłam oczami.
- Zgoda. - burknęłam cicho i wróciłam, tym razem do zakładania traperów.
- Dasz radę sama? - zapytał ze śmiechem, a gdy przytaknęłam głową, zajął się swoim ubiorem.
Zarzuciłam na siebie kurtkę i spojrzałam na chłopaka, który po chwili ujął moją dłoń i zeszliśmy w dół.
Kiedy tylko drzwi frontowe się otworzyły, uderzyła mnie fala zimna. Ramię Wronki momentalnie mnie otoczyło.
Szliśmy powoli w stronę parku, nigdzie się nie spiesząc.
Cała Delecta dostała dwa tygodnie wolnego, więc miałam Andrzeja na ten czas tylko dla siebie. Byliśmy ze sobą prawie miesiąc, ale mi wciąż było mało jego obecności.
Po tym pamiętnym wieczorze, kiedy to staliśmy się ponownie parą, przestało mnie interesować zdanie innych. Oczywiście Dawid to zaakceptował, a nawet ucieszyła go ta wiadomość.
Spędzałam z Wroną bardzo dużo czasu. Znałam już na pamięć każdy fragment, każde zadrapanie czy bliznę na jego twarzy, a w jego oczach odkrywałam coraz to nowsze obrazy.
Powoli uzależniałam się od jego obecności i nie miałam zamiaru zwalczać tego nałogu.
- Jak myślisz, kto pierwszy będzie sprawcą pierwszej małżeńskiej kłótni w Karpaczu? - usłyszałam głos Andrzeja.
- Myślę, że to będzie Anka. - wyznałam. - Ostatnio coraz więcej jej nie pasuje. Wyobraź sobie, że wczoraj przed północą uznała, że moja obecność w mieszkaniu jest zbędna i powinnam gdzieś wybyć.
- I Dawid cię, mam nadzieję, nie wypędził dla niej?
- Nie musiał. - odpowiedziałam. - Powiedziałam jej kilka niezbyt miłych słów i wyszłam na pół godziny przed blok.
- Czemu mi o tym nie powiedziałaś? - oburzył się. - W waszej okolicy kręci się kilka typów, którzy nie przypadli mi do gustu.
- Spokojnie, niedługo i tak nie będę się już tam zbliżała. - odpowiedziałam obserwując moje buty.
- Jak to?
- Konar szuka nowego domu dla rodziny, z czym wiąże się też moja wyprowadzka. Nie mogę przecież cały czas żyć na ich garnuszku, muszę znaleźć pracę i mieszkanie.
- W takim razie zamieszkaj ze mną. - powiedział poważnie. Zaśmiałam się.
- Andrzej, jesteśmy ze sobą bardzo krótko, to nie czas na takie decyzje. - odparłam. - Muszę się po prostu usamodzielnić, dojrzeć do dorosłego życia.
- Ale to jeszcze nie ten dzień. - powiedział tajemniczo.
Otwierałam usta, żeby spytać o co mu chodzi, ale on szybko zaczął biec.
- Co ty wyprawiasz?! - wysapałam, lecz on nie zamierzał zwolnić. Dopiero, kiedy on sam się zmęczył, puścił moją dłoń i stanął w miejscu. Byliśmy znacznie oddaleni od jakichkolwiek ludzi. Oparłam ręce na kolanach i ledwo zipiąc, spojrzałam na niego z zapytaniem wypisanym na twarzy.
- Po co tu biegliśmy?
- Żebym mógł zrobić to. - odpowiedział, po czym otoczył mnie ramionami i przechylił się w bok tak, że upadliśmy na śnieg.
- Jesteś wariatem! - krzyknęłam, gdy on szczerzył się do mnie.
- Obiecałem ci przecież orły w śniegu?
- Zapomniałeś tylko o bałwanie. - powiedziałam, po czym nałożyłam w dłoń śnieg i rzuciłam mu go na włosy.
- Pożałujesz tego. - zmrużył oczy, po czym przeturlał się w bok, chwytając w międzyczasie mnie. Przerzucał moje ciało, a ja nie mogłam nic na to poradzić.
Kiedy już zaczęło kręcić mi się w głowie, a mój krzyk obudził kilku zmarłych, Wrona położył mnie na podłożu, a sam znalazł się nade mną.
- Zadowolony? - uniosłam brew w górę.
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo. - wypowiedział z uśmiechem, po czym nieco spoważniał. - Naprawdę mocno cię kocham, Nel.
Kompletnie mnie zamurowało.
- Kochasz?
- Tak... To znaczy tak czuję. - zmieszał się i spojrzał w prawo. - Ach, przepraszam, niepotrzebnie to mówiłem.
- Potrzebnie. - powiedziałam. Uniosłam się na łokciach i, uprzednio odwracając jego twarz, złączyłam nasze wargi. Kiedy się od siebie odsunęliśmy, dodałam: - Może nie jesteś tego świadomy, ale usłyszałam to po raz pierwszy w życiu.
- W takim razie cieszę się, że ten zaszczyt należał do mnie. - uśmiechnął się, po czym pomógł mi wstać. - Wracajmy już, nie chcę, żebyś się przeziębiła.
Droga powrotna zajęła nam niecały kwadrans. Nie rozmawialiśmy ze sobą, ale nie czułam się źle z tego powodu.
- Obejrzałbym coś ciekawego. - powiedział, gdy już pozbyliśmy się ubrań wierzchnich. Udał się do kuchni, a ja do salonu, gdzie wyszukałam wśród płyt jakiś stary kryminał i włożyłam go do odtwarzacza.
Usiadłam na kanapie i czekałam na Andrzeja, a w międzyczasie dołączył do mnie pies.
Kiedy głaskałam go po łbie, do pokoju wszedł chłopak, niosąc na tacy kubki z herbatą i talerz z kanapkami. Z chęcią zabrałam się za jedzenie.
- Nie masz chyba za złe, że gość szperał w twojej lodówce? - zapytał akcentując piąte słowo od tyłu.
- Skądże. - uśmiechnęłam się złośliwie i włączyłam film.
Oparłam się o jego ramię i spróbowałam skupić się na obrazie, co mi się, rzecz jasna, nie udało. Przez około pół godziny słuchałam jego oddechu, spoglądałam ukradkiem to na śnieg za oknem, to na profil mojego towarzysza.
Poczułam się okropnie. To, co usłyszałam w parku, teraz zaczęło mnie nękać. On wyznał mi, że mnie kocha, naprawdę to zrobił. A ja? Nie odpowiedziałam mu tym samym... Bałam się? Przecież jesteśmy ze sobą, to chyba oczywiste, że coś do niego czuję. Dlaczego zatem mu o tym nie powiedziałam?
Wstałam z miejsca; chciałam gdzieś wyjść, choćby na zewnątrz, byle nie czuć już wyrzutów sumienia.
- Gdzie się wybierasz? - odezwał się gdy tylko rozprostowałam nogi.
- Muszę na chwilę iść do siebie, źle się poczułam. - rzuciłam, nawet na niego nie spoglądnąwszy.
Andrzej momentalnie wstał i skierował ku sobie moją twarz.
- Coś się stało? - zapytał troskliwie. Niepokój w jego oczach był nie do zniesienia. Opuściłam wzrok. - Nel, powiedz mi.
Przełknęłam ślinę.
- Możesz mi coś przyrzekać?
- Oczywiście. - odpowiedział szybko. - O co chodzi?
- Obiecaj, że nigdy mnie nie opuścisz. - rzekłam poważnie, patrząc w jego źrenice.
- Obiecuję. - powiedział z uśmiechem.
- Dziękuję. - odetchnęłam.
- Jeśli źle się czujesz, może powinniśmy pójść do lekarza?
- Nie, już mi lepiej. - zaprotestowałam i ponownie usiedliśmy.
Wiedziałam już, że mam przy sobie kogoś, kto jest dla mnie cenniejszy niż największe skarby tej Ziemi.
 Za nic w świecie nie pozwoliłabym nikomu na zabranie mi Andrzeja...


Te dwa tygodnie, minęły mi w zatrważająco szybkim tempie. Nie sądziłam, że towarzystwo Andrzeja aż tak mi pomoże, we wszystkim...
Nim się obejrzałam, siedzieliśmy we dwoje w domu Wrony, a na mój telefon przyszła wiadomość o powrocie Konarskich.
Nie pozostawało nam nic innego zrobić, jak iść i wysłuchać wrażeń po urlopie pary. Cudownie...
Kiedy tylko weszliśmy do mieszkania, od razu wyczułam radosną atmosferę. Prócz małżeństwa, znajdowała się tam też część drużyny
Wesoły wieczór z wielkoludami, pomyślałam witając się z wszystkimi.
Usiadłam blisko wyjścia, żeby w razie czego mieć możliwość wyjścia. Przywdziałam sztuczny uśmiech i słuchałam jak Ania relacjonuje wyjazd.
Nim się obejrzałam, minęło już kilka godzin, a oni wciąż nie mieli zamiaru wychodzić. Westchnęłam i poczułam dłoń Andrzeja ściskającą moją. Uśmiechnęłam się do niego i ponownie udałam zasłuchanie.
W pewnym momencie mój telefon zaczął dzwonić. Przeprosiłam wszystkich i przeszłam na korytarz, gdzie odebrałam połączenie.
- Halo, Nel? - usłyszałam głos Kamila.
- Tak. Coś się dzieje?
- Trochę głupio mi dzwonić w tej sprawie... ale skończył mi się szkicownik, kompletnie o tym zapomniałem. Mogłabyś podrzucić mi kilka wolnych arkuszy? Uratowałabyś mi życie...
- Pewnie, zaraz będę. - rzuciłam i rozłączyłam się. W końcu się stąd ruszę...
Weszłam do swojego pokoju i zabrałam to, o co prosił mnie Kamil.
- Muszę wyjść. - powiedziałam Wronce na ucho, gdy weszłam do salonu i pocałowałam go w policzek. - Niedługo wrócę.
Poinformowałam o tym także resztę i wyszłam z mieszkania. Chłód wciąż nie opuszczał Bydgoszczy...


--------------------------------------------------
Zastanawiałam się mocno nad dodaniem tego w takim stanie, w jakim jest.
Nie wiem co napisać. Jest mi tak ciężko cokolwiek powiedzieć. Po prostu mi źle.

Hej, Sovio! Dla mnie i tak jesteś najlepsza!

Co do jutrzejszego "święta", mam do powiedzenia tyle:

... no. :)

Nie wiem dokładnie kiedy pojawi się nowy rozdział. Postaram się jednak, by był jak najszybciej się da. ;)

A, i jeszcze jedno.
Pewnie każda z Was słyszała o konkursie Klubu Miłośników Dzików. Prosiłabym więc o polubienie komentarzy Pauliny Rędzińskiej i Boguni Basińskiej. :)
Sama nie biorę udziału w tym konkursie, ale dziewczynom będzie na pewno miło, jeśli poświęcicie im tą chwilę. :>

Pozdrawiam,
nieco melancholijna (jak zawsze) Misu.

22 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że Nel nic się nie stanie a Kamil nic nie odwali. Fajnie, że się jej z Wronki układa;D Ferie trwajcie. Ja nie chcę do szkoły. Szczególnie na polski;/ Co do jutrzejszego "święta" mam na nie wyjebane tak jak ty;)
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też masz ferie teraz? Oj, ja też nie chcę wracać do szkoły... Już mam zapowiedziane sprawdziany, które, jak czuję, mnie wykończą :(
      Od razu wyjebane... Po prostu go nie cierpię! :D
      Również pozdrawiam ^^

      Usuń
  2. Super, że Nel i Wrona są parą i mam nadzieję, że nic im szczęścia nie zakłóci ;)
    A co do walentynek... Konsekwentnie i bez napinki, pie*****my walentynki ;pp

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się w stu procentach. Tak się zastanawiałam czemu fuckers jak mi się wyświetliła nowa notka w obserwowanych. To ja teraz zabieram się za czytanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej zupełnie nie mogę zebrać myśli do dobrego komentarza. Jestem, czytam, uwielbiam *__* Zaliczyłam w niedziele zdjęcie z Endrju przypłacając to prawie wybiciem zębów. Mam nadzieję że Nel rozwieje wątpliwości. Nie to że nie dziwie się że je ma tylko że je rozwinie :) Ta końcówka ze szkicownikiem trąci nutką niebezpieczeństwa

      Usuń
    2. Haha, dziękuję. :D
      Zazdroszczę!
      Rozumiem, rozumiem.
      Wszystko się wyjaśni... ;>

      Usuń
  4. Ten obrazek pod rozdziałem idealnie wyraża moje myśli, hihi! :3 Ale serio, to już jutro?! Kurczę, tak szybko leci ten czas... I zauważam, że z każdym rokiem, przez który żyję na tym świecie, Walentynki stają się coraz mniej "euforycznym" świętem. Tak, pewnie dlatego, że nie mam ich z kim spędzać...;d
    Ale widzę, że u Nel i Wrony trwa taki okres troszkę walentynkowy ;) Mam nadzieję, że Nel rowieje swoje wątpliwości co do Andrzeja. I że zamieszkają razem, byłoby cudownie! *-*
    P.S. Czy Kamilowi aby na pewno chodzi o szkicowniki? :/

    WALĘ TYNKI, hihi <3
    Całusy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z każdym rokiem jestem coraz bardziej załamana tym, że spędzam je z herbatą i słodyczami ;-;
      No, zawsze można włączyć jakiś mecz i już ma się towarzystwo co najmniej dwunastu facetów. :D
      zobaczymy. ;>

      :*

      Usuń
  5. Jakie to jest wszystko słodkie, ah. W sam raz na walentynki ;p Ale w sumie mam taki sam stosunek do tego święta jak ty :))
    Kamil..... nie kojarze typa ;o serio.... Ta moja pamięć ;x Ale coś czuję, że nie będzie ciekawie. I czy aby to nie jest ten gwałciciel?
    Bardzo chcialabym napisac tu cos wiecej, ale weszłam w bohaterów, by obczaić tego Kamila, ale zamiast tego wyskoczyło mi zdjęcie Kipka........ Teraz nie ma mowy o sensownym komentarzu.............
    Ale czekam na kolejny hihihi w ktorym, mam nadzieję, pojawi sie Marcin :P

    <3<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już powinnaś kojarzyć. :D
      Ja tak mam jak wchodzę na tumblr'a i wpisuję "Wrona" - nic już danego dnia nie zrobię :D

      Usuń
  6. Walentynki... Walentynki everywhere ;/. Kiedy przeczytałam o tym Kamilu, od razu pomyślałam- gwałciciel! Ale bohater Wrona pewnie ją uratuje ;D
    Kisses, Gonia ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro już będzie po wszystkim :D
      Wszystko się okaże :>
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  7. No nareszcie osoba, która ma takie samo na stawienie do walentynek, jak ja! No kocham cię Misu! ;** Wiedziałam, że chodzi ci o to "święto". ;D Zaraz po wytężeniu wzroku zauwarzyłam te czerwone serduszka i bombonierki. -_-
    Oesu! Jak tu w tym rozdziale słodko! *.* Ej, ej, ej! Nie za słodko? Kamil jest podejrzany.Mój nos to wyczuwa, a umysł wariuje... I tak szczerze boję się kolejnego rozdziału, bardzo. ;<
    Przepraszam, że długo mnie nie było, ale szkoła... ;d Mam nadzieję, że rozumiesz. ;>
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jak miło! ♥
      Nie znoszę tych serduszek i w ogóle -_-
      Właśnie za słodko, jak w poprzednim! :D
      No pewnie, że rozumiem! (zwłaszcza, że obawiam się, że niedługo będę musiała stąd na jakich czas zniknąć właśnie przez szkołę...)
      Również pozdrawiam :*

      Usuń
  8. Jejuu, jak słodko ! Nel i Wronka są tacy cudowni! Oby ich związek trwał jak najdłużej. ;]
    Czyli to jednak Kamil... hmm. no nie spodziewałam się ;D wiesz, powoli oswajałam się z myślą, że to ten Piesek XD ale w sumie... teraz może okazać się, że wszyscy moi kandydaci się zebrali razem i ŁUP. poza tym, mam złe przeczucia co do następnego rozdziału... w sensie, co się w nim wydarzy ;D
    RZYGAM WALENTYNKAMI.
    Pozdrawiam, Buniaa. ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nygus jest wszystkiemu winny! :D
      Wiesz, że jestem w stanie zrobić wszystko... ;>
      Również pozdrawiam! ;*

      Usuń
  9. Jak oni słodko razem wyglądają! :D Widać, że się kochają. Mam nadzieję, że ten Kamil nie zrobi nic złego Nel.
    Pozdrawiam i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział! Z daleke widać, że bardzo się kochajà. Wszystko jest wspaniale tylko martwi mnie ten Kamil.
    P.S. kiedy nastepny?? : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Następnego możesz się spodziewać w ten weekend. :>

      Usuń