wtorek, 5 lutego 2013

1. Bycie człowiekiem jest męczące, nie sądzisz?


Ogólny hałas bydgoskiego miasta był normą. Z resztą co to za miejscowość bez natłoku trąbiących aut i szarego tłumu? Stanęłam na skraju chodnika. Nie rozglądając się nawet, przeszłam przez pasy na drugą stronę ulicy. Tak bardzo nienawidzę tego miasta. Jest tak bardzo zjebane, że szkoda mi słów. Mając w uszach słuchawki, w których rap płynął tak głośno, że przechodnie spoglądali na mnie z odrazą, przemierzam kolejne metry. Gdy dotarłam już na blokowisko, wślizgnęłam się do pobliskiego sklepiku.
  Idąc między półkami z żarciem, chwyciłam w chodzie pudełko ciastek, trzy puszki piwa i podeszłam do kasy. Wyłysiały ekspedient, na oko czterdziestoletni, zmierzył mnie wzrokiem, a na jego twarz wyszedł obrzydliwy uśmieszek ukazujący pożółkłe zęby. Tłustymi paluchami brał każdy towar powoli przejeżdżając nim po czytniku w ladzie.
  - Coś jeszcze dla ciebie, słonko? - zapytał chcąc, by jego głos zabrzmiał seksownie. Na marne.
  - Czerwone Malboro - rzuciłam pakując do czarnej torby zakupy. Zabrałam leżącą już paczkę i, wkładając je do kieszeni w bluzie, wyjęłam pieniądze i zapłaciłam ile trzeba. Wyszłam ze sklepu cały czas śledzona jego małymi ślepkami. Już przed sklepem zajarałam. Zaciągnęłam się dymem pieszczącym moje drogi oddechowe. Tak, byłam od niego uzależniona. Rozkoszując się zaspokojeniem, wypuściłam z siebie biały obłok. Nic nie uspokaja zszarpanych nerwów bardziej niż ten piękny zapach tytoniu. Ruszyłam po betonowym chodniku w stronę mojego bloku.
 Weszłam do klatki schodowej przez otworzone drzwi. Ciężkimi butami powoli pokonywałam każdy stopień aż wspięłam się na drugie piętro. Nerwowo szukałam kluczy po kieszeniach wzrokiem wodząc po wiszącej tabliczce "Konarski".
Otworzyłam wielkie drzwi i zakluczyłam się od środka. Zdejmując buty i zsuwając kaptur, wkroczyłam w dalsze części domu. Zegar wskazywał dziewiętnastą.
Kręciłam głową z dezaprobatą widząc piętrzące się w zlewie talerze. O nie, ja tego nie posprzątam!
Sięgnęłam po czekający już na mnie obiad, podgrzałam go w mikrofali i zasiadłam za stołem. Rozkoszowałam się delikatnym smakiem kurczaka. Zamawiane, na sto procent. Przerwałam przeżuwanie jedzenia na przeczytanie dopiero co dostrzeżonej kartki.
' Młoda, jestem na treningu, wrócę koło ósmej. Znając Ciebie i tak wróciłaś późno, więc długo nie musisz czekać. Zostawiłem Ci.obiad, mam nadzieję, że smakuje. Cała noc przy garach :D. Na razie nie wychodź z domu - po ostatnim Twoim dłuższym musiałem Cię szukać po całej Bydgoszczy, a dzisiaj mamy wyjątkowo ciężki trening.                                                                                                       Do wieczora,                        
                                                                                                                                     Dawid.'
Uśmiechnęłam się blado i wyrzuciłam zmiętą już kartkę. Skończyłam jeść i poszłam pod prysznic. Położyłam się wygodnie na kanapie zabierając ze sobą kupione piwo i ciastka. Trzymając w ręce żarzącego się papierosa, wpatrywałam się w ekran laptopa. Przeglądałam zawartość komputera szukając plików z muzyką. Płyty często gubiłam, więc Dawid wrzucał mi je na dysk. Dobra chłopczyna, wie co robi. Tylko czasami zachowywał się jak idiota.
Przemierzałam kolejne odległości myszką uśmiechając się na widok bezsensownych gier z czasów, gdy nie mieszkaliśmy ze sobą, a ja próbowałam żyć samodzielnie. Naiwna, myślałam, że w wieku osiemnastu lat dam radę na siebie zapracować.
Mój wzrok natrafił na małą ikonkę zdjęcia. Otworzyłam je i od razu pożałowałam. Czarno-biały skan ukazywał szczęśliwą pozującą do zdjęcia rodzinę: perfekcyjni rodzice trzymający za ramiona swoje zupełnie inne dzieci. Wysoki chłopiec i uczesana w ciemne kucyki dziewczynka trzymali się za ręce z bardzo mocno rozciągniętymi w uśmiechu ustami. Idealnie prawda? Ta, ciekawe...
 Chcąc zapomnieć o krążącym po głowie obrazie, włączyłam głośno muzykę i zaczęłam krążyć po domu. Stanęłam przed lustrem. Długie rubinowe włosy spadały mi delikatnie na ramiona, a blada cera konkurowała z zielonymi oczyma. Wyglądały jakby ktoś nakleił mi na tęczówki mecz, po prostu ohydztwo! Westchnęłam. Co we mnie jest takiego, co przyciąga wszystkich tych kretynów? Co ich skłania do składania mi jednoznacznych propozycji? Nie rozumiem.. Czasem mam wrażenie, że otaczają mnie bezrozumne istoty. Bycie człowiekiem jest męczące, nie sądzisz?
Wróciłam na kanapę i włączyłam telewizor. Zgrzyt zamku zakłócił wypowiedź jakiejś szychy z sejmu. Z jednej strony nie znosiłam tego dźwięku, a z drugiej i tak pieprzył od rzeczy.
  - Boże, Nel, musisz tak kopcić?! - wykrzyczał mój kuzyn. Tak bardzo nie lubił dymu, a ja tak bardzo lubiłam gdy chodził nabuzowany.
Odpowiedziałam mu gromkim śmiechem.
- Muszę, inaczej jestem bardziej nerwowa niż zawsze - wybełkotałam kładąc nogi na oparcie sofy a głowę nad podłogę, wyrzucając przez usta smugę. Powyzywał mnie od uzależnionych gówniar i po przejściu rundki wokół całego domu, przysiadł obok mnie. Norma. Obejrzeliśmy wspólnie jakiś ckliwy film: zakochani w sobie nastolatkowie uciekają by rozpocząć życie od nowa jednak zostają znalezieni. Szok nie z tej planety.
- Dawid, prawie jak ty i Ania - zaśmiałam się kiedy ludzie na ekranie wyznawali sobie co do siebie czują.
- Pogadamy jak ty się zakochasz - odburknął atakujący.
- Ja i miłość? Nigdy w życiu. - zamknęłam oczy kładąc ręce na puchatym dywanie.
- Jasne - ziewnął przeciągle i wstał - Idę spać, ty lepiej też idź, bo jutro masz zajęcia. Dobranoc.
Obejrzałam do końca film i poszłam do siebie, jednak kiedy już zasypiałam, do pokoju wszedł Dawid.
- A, właśnie, jutro przyjdą do mnie goście więc nie zrób za dużego bałaganu.
- Znowu gej-party? - roześmiałam się wymijając lecącej w moją stronę poduszkę. - No dobra, będę grzeczna.
- Grabisz sobie, Filipkowa. - wygrażał mi palcem i odszedł marudząc tylko: - Małe to, a jakie wredne...
- Nara, frajerze! - krzyknęłam za nim trzaskając drzwiami.
Ułożyłam się wygodnie wśród sterty poduch i znów puściłam muzykę. Słysząc cowieczorne dudnienie potężną dłonią w ścianę wyciszyłam muzykę.
Przy niknącym świetle lampki nocnej spojrzałam na czarną ramkę na stoliku.
Zdjęcie moich przyjaciół: trzech chłopaków ( Młody, Krzywy i Amor) podnoszą dwie dziewczyny. Wraz z Olą jedną ręką trzymamy głów panów, w drugie splatamy razem. Kolor zdjęcia dokładnie oddaje opaleniznę od Gdańskiego słońca. I czarnym flamastrem wypisane kilka słów "Anastazja, jesteśmy z Tobą! Na zawsze." z podpisami każdego z nich. Przejechałam palcem po każdej z postaci. Tak bardzo tęskniłam. Prócz nich i Dawida nie mam nikogo.
  Ale stop, przecież nikogo innego nie potrzebuję. Reszta znaczy dla mnie tyle co stare wyrzucone sznurówki moich wytartych trampek. A teraz przy sobie mam jedynie Dawida. Chociaż on czasem się mną przejmuje i opiekuje. Mimo wszystkich tych wyzwisk, tygodni kłótni i ucieczek, kocham go jak brata, którego tak bardzo zawsze chciałam mieć.
  Nie chcąc go obudzić, znalazłam słuchawki i utonęłam w głosie Pezeta. Dziwna pustka zaczęła wiercić dziurę w brzuchu. Skuliłam się czując jak pustka powiększa się z sekundy na sekundę. Nie, Nel, nie dawaj się! Wstałam, zaczęłam nerwowo chodzić. Przeszłam do sąsiedniego pokoju, w którym panował już mrok.
  - Czego dusza pragnie? - zapytał Konarski z łóżka patrząc na mnie zaspanymi oczyma.
  - Niczego, tak patrzę czy śpisz - mówiłam wpatrując się w swoje stopy.
  - Idź spać, dziewczyno. - westchnął. - Bo zapoznam cię z całą Delectą.
  - Ani mi się śni! - zamknęłam szybko drzwi i poszłam do siebie. Wzdrygnęłam się wyobrażając sobie jak otacza mnie stado siatkarzy. Już jeden na co dzień mi starcza!
  Z powrotem położyłam się na wielkim łóżku. Ziewnęłam głośno. Zrzuciłam z łóżka masę poduszek, a na siebie naciągnęłam cienką kołdrę. Zasypiając, wsłuchiwałam się w głosy raperów, kręcąc na palcu rubinowym kosmykiem...

---------------------------------------------
Nienawidzę pierwszych rozdziałów.
Tak więc, Misu pisze drugie opowiadanie! ;)
Niebawem pojawi się druga część, pozdrawiam :D

7 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba chociaż jak na razie to trochę skomplikowane. Cieszę się,że postawiłaś na Delectę bo jest to pierwsze opowiadanie z tą drużyną,które mam przyjemność czytać.
    Czekam na następny !
    pozdrawiam I♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Porywam się z motyką na słońce, biorąc się za kolejne opowiadanie z twojej ręki, bo znając rozplanowanie czasu, i tak będę musiała później nadrabiać. W a sumie, skoro i tak pewnie przerzucę się na samo czytanie, to co mi szkodzi?
    Ach, moja kochana Delecta, jak miło będzie o niej poczytać. *.* Swoją drogą, Bydgoszcz wcale nie jest zjebanym miastem, przynajmniej w moim mniemaniu. Uwielbiam tam przebywać, w szczególności na Łuczniczce. :P
    Hm, póki co mam bohaterkę za bezwzględną i bezkompromisową, podchodzącą pod sukę. Cóż, zobaczymy, jak rozwinie się pod względem charakterologicznym. :)
    A mieszkanie z Dawidem, ach, zazdroszczę! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na kolejny rozdział na http://matrymonialna-zawierucha.blogspot.com/. Pozdrawiam, Caroline. :D

      + postaram się dzisiaj przeczytać nowy rozdział na setball for hope. :)

      Usuń
    2. Zapraszam na dziesiąty rozdział na http://matrymonialna-zawierucha.blogspot.com/. Pozdrawiam cieplutko, Caroline. :)

      Usuń
  3. Delecta! Kiedyś nie byłam jej fanką, ale ostatnio kilku nawet bydgoskich siatkarzy polubiłam. Oczywiście, Dawida Konarskiego, zaliczam do tego grona :P
    Styl i zachowanie Nel jest niesamowity, kocham go. Jest tak strasznie buntownicza *_* I gdyby tak na nią popatrzeć, na pierwszy rzut oka wcale nie wygląda być spokrewnioną z Dawidem... Ciekawa jestem tylko jakiego siatkarza wkręcisz do tego opowiadania... Bo już czuję, ze będze love story, nie mylę się?

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie się zapowiada,czekam na kolejny;p Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieźle się zapowiada, czekam na dalszy ciąg i zapraszam do siebie:http://lizak4991.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń