sobota, 2 listopada 2013

16. Czułam jakby jakaś niewidzialna siła zaciągała mnie tam, gdzie był on.




Nigdy nie sądziłam, że po jednym dosyć nietypowym wieczorze ktoś stanie się głównym punktem moich codziennych rozważań czy obserwacji. A tym bardziej nie widziałam w tej roli Andrzeja.
Od Tego dnia, a raczej jednego momentu z niego, chciałam jak najwięcej czasu spędzać z Wronką. Czułam jakby jakaś niewidzialna siła zaciągała mnie tam, gdzie był on.
W pewnym czasie próbowałam nawet z nim gotować, ale po kilku oparzeniach i urazach Andrzej zabronił mi podchodzić do kuchenki i rozpieszczał moje kubki smakowe swoimi potrawami . Wybrałam się też kilka razy do schroniska (z trudem rezygnując z oddania gryzącego wszystko Nygusa), ale gdy zaczął się sezon przygotowawczy dla siatkarzy, przesiadywałam prawie cały czas w domu.
Nie chciałam spotykać innych siatkarzy. Gdybym tam poszła, na pewno ktoś wpadłby na pomysł zapytania, dlaczego tak długo mnie tu nie było, tym samym wywołując bolesne wspomnienia związane z przeszłością.
Więc spędzałam ten czas w naszych czterech ścianach.
Pewnego razu Andrzej przyłączył się do mnie, gdy oglądałam film w telewizji. To chyba nigdy nie uległo zmianie. Zachowywał się tak samo jak zazwyczaj: starał się nie zwracać na mnie szczególnej uwagi, lecz po jakimś czasie ulegał i znów szukał kontaktu, a gdy jego dłoń znalazła moją czy usiadł trochę bliżej, nie byłam tym za bardzo zaskoczona.
Kiedy na ekranie pojawiły się napisy końcowe, chłopak znalazł pilota i przełączył na kanał sportowy, gdzie leciała akurat powtórka siatkówki. Domyśliłam się (po skrótach), że drużyny były reprezentacjami, ale nie było wśród nich Polski.
Przypatrzyłam się grających; już na pierwszy rzut oka było widać, ile serca wkładają w każde odbicie piłki czy jej obronę. Prócz serca wymagało to wszystko od nich siły, przez co niektórzy mieli lekką zadyszkę. Zaśmiałam się pod nosem. Przed oczami stanął mi obraz siebie na boisku, klnącą pod nosem i wypluwającą resztkę płuc.
Zaciekawiło mnie, czy którykolwiek z nich, siatkarzy, może sobie pozwolić na co dawniej ja, choćby na jedną fajkę... A zwłaszcza czy Wrona może.
- Dlaczego to zrobiłeś? - wyrzuciłam z siebie.
- Ale o co chodzi? - zapytał marszcząc brwi.
- Kazałeś mi nauczyć siebie palić. Przecież jesteś sportowcem, nie powinieneś...
- Masz rację, nie powinienem, ale trzymając już w dłoni tą paczkę, zdecydowałem, że chcę sprawdzić co cię tak w nich kręci. - uśmiechnął się zawadiacko. - Czyżbyś miała wyrzuty sumienia, że prawie przeciągnęłaś mnie na złą stronę?
- Przecież sam tego chciałeś... - zaczęłam się bronić, lecz gdy jego twarz znalazła się bardzo blisko mojej, zamilkłam.
Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami, nie wiedząc, czego się spodziewać. Jego mina spoważniała, czym zupełnie wytrącił mnie z równowagi. Dopiero gdy jego usta złączyły się z moimi, uspokoiłam się.
Przez całe moje ciało przeszły przyjemne dreszcze, tak samo jak w momencie, gdy opuszki jego palców zaczęły pieścić moje włosy.
Gdy oddzieliliśmy się od siebie, on zakręcił sobie kosmyk moich włosów na palcu i zaczął się nim bawić.
- Wiesz co? - odezwał się po chwili. - Już zasmakowałem fajek, alkoholu, dużej adrenaliny i śmiało mogę przyznać, że są silniejsze uzależnienia.
- Na przykład?
- Ty. - mruknął. Roześmiałam się w głos.
- Nie sądzę, żebym była czymś lepszym od choćby nikotyny.
- No widzisz, nawet ty czasami się mylisz.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem, co po chwili zostało przez niego sparodiowane. Oparłam głowę o jego pierś i zamknęłam oczy. Jego ramię szybko mnie otuliło, co jak najbardziej mi odpowiadało. Czułam, że jestem choć trochę ważna. Przynajmniej w chwili, gdy byłam blisko niego, poza tymi momentami znów byłam na Ziemi bez celu...
Może w ciężko to uwierzyć, ale momentami znów czułam się jak dziecko.
Znów byłam małą dziewczynką z długimi, ciemnymi warkoczami, buzią utytłaną czekoladą i szerokim uśmiechem na ustach. No, może nie dosłownie, ale za to moje podejście do niektórych spraw było właśnie takie jak u kilkuletniego dziecka.
Zauważyłam, że to w większości zasługa Wrony. Nikt inny nie chciał spędzać ze mną tyle czasu ani nie traktował zarazem jak kumpla i kogoś... wyjątkowego.
Doszłam też do wniosku, że spędzanie z nim czasu było jednym z lepszych wyborów w ciągu tych kilku miesięcy. Tak, zgadza się, miesięcy.
Nim się obejrzałam, liście na drzewach zaczęły zmieniać kolor, w powietrzu czuć było nadchodzącą jesień, a Dawid zapowiadał swój powrót do domu.
Z tego, co dowiedziałam się od wrony, sezon reprezentacyjny trwał dość długo. Kilka razy widywałam go na ekranie w barwach narodowych, ale to nie zmieniło faktu, że cholernie za nim tęskniłam.
Z drugiej strony, kiedy on wróci, Wrona będzie musiał się wyprowadzić. Nie potrafiłam wyobrazić sobie, że jesteśmy w innych miejscach i widujemy się rzadziej niż aktualnie. Niestety, takie były realia, a ja mogłam się tylko z nimi pogodzić.
Czas nieubłaganie płynął.
Tak więc w połowie, siedzieliśmy z Andrzejem w salonie, czekając na powrót Konara.
Niby tak jak zawsze: popołudnie spędzaliśmy wspólnie, ale milczenie, które zaistniało, nie zapowiadało niczego dobrego. Gdyby nie muzyka lecąca cicho z głośników, słychać byłoby tylko szczeki przez psa.
Nie mogłam znieść tego, że akurat w momencie, gdy najbardziej potrzebowałam rozmowy, on w ogóle się nie odzywał.
Denerwowałam się. Sama nie wiem czy bardziej przybyciem Dawida, czy tego, że niedługo będę musiała spotkać się z rzeczywistością.
Niedługo zaczynał się znowu rok akademicki, co oznaczało, że będę musiała wrócić do tego, co było dawniej. Znów będę cudowną, pozytywnie nastawioną studentką, pragnącą zdobywać wiedzę! Przecież jestem taka sama jak reszta ludzi z roku; przeciętna i nie wyróżniająca się z tłumu...
Nie chciałam jednak, by ktokolwiek zauważył, że czas, który spędziłam w domu zamiast na wykładach, roztrwoniłam na wegetacji.
Z tego powodu w moich rękach znalazł się szkicownik i węgiel w ołówku. Znalezienie ich było dość proste. Trudniejsze - znaleźć obiekt do przelania na papier. Nigdy nie byłam dobra w wymyślaniu, dlatego nie chciałam nawet próbować czegoś wymyślać.
Próbując, niby, przypomnieć sobie jak cieniować, zaczęłam jeździć nim po papierze. To bez sensu, pomyślałam i przewróciłam kartkę. Niespodziewanie Wrona spojrzał na mnie zaciekawiony.
- Co robisz? - zapytał, próbując zajrzeć w mój szkicownik, ale przycisnęłam go mocniej do siebie.
- Obmyślam plan zawładnięcia ludzkością. - odparłam, co trochę go zdziwiło. - Próbuję jakoś sensownie wykorzystać czas.
- W takim razie nie przeszkadzam ci. - mruknął, po czym ponownie usiadł na fotelu przy balkonie (tak jakby celowo chciał znaleźć się daleko ode mnie...) i zaczytał się w książkę.
Spojrzałam na niego. Ustawiony był do mnie tak, że widziałam go od przodu.
Nie czekając dłużej, zaczęłam szkicować. Każdy ruch starałam się zrobić jak najdokładniej.
Najciekawsza była powaga, która w tym momencie gościła na jego twarzy. Rzadko udawało mi się go takim zobaczyć, a dzisiejszy cały dzień nie miałam wyboru. Z jednej strony trochę mnie to dziwiło, ale nie potrafiłabym nawet tego zmienić.
Korzystałam z tej "okazji" przez prawie dwie godziny, dzięki czemu udało mi się wykonać kawałek tego, co chciałam zrobić.
Po tym czasie telefon chłopaka się rozdzwonił, przez co nie wrócił już na dawne miejsce, tylko zaczął krzątać się po domu. Lekko zawiedziona tym, że piszę odłożyć dokończenie tego na później, odłożyłam wszystko i poszłam nadać sobie szklankę soku.
Gdy wracałam już z kuchni (w której Endrju minął mnie bez słowa), w przedpokoju zauważyłam spakowane, gotowe do wyjścia torby.
Czyli Dawid będzie tu szybciej niż się spodziewałam
- Ile zostało czasu?
- Do czego?
- Powrotu Konarskiego.
- Za około kwadrans powinien tu być. - odparł chłodno.
- Co się dzieje? - zaniepokoiłam się.
- Nic, dlaczego?
- Jesteś dzisiaj inny niż zawsze.
- Wydaje ci się. - mruknął, a ją mimowolnie posmutniałam. Najwidoczniej zauważył to, bo podszedł, chwycił mnie lekko za ramiona i dodał: - Po prostu trochę dziwnie się czuję, jakbym o czymś zapomniał czy czegoś nie zrobił, wiesz jak to jest.
Kiwnęłam głową i poszłam znów do kuchni, gdzie zaparzyłam herbatę.
Zdążyłam usiąść na fotelu i chwilę odpocząć, nim usłyszałam jak drzwi wejściowe się otwierają.
Po chwili wylądowałam w silnym uścisku Dawida. Spodobało mi się to, gdy zauważyłam w oczach Wrony iskierke zazdrości.
Kiedy już byliśmy po powitaniu, zasiedliśmy wspólnie w salonie, a Konar zaczął mówić o ich ostatnim wyjeździe. Słuchałam ich bez większego zainteresowania i, nim się obejrzałam, staliśmy już przy wyjściu.
Ich rozmowa jeszcze się nie zakończyła, a ja chciałam krzyczeć, by On stąd nie wychodził, by został...
W momencie, gdy Dawid podziękował już Wronce, ten odwrócił się do mnie i spojrzał głęboko w oczy. Przez moment nawet myślałam, że schyli się, żeby chociaż pocałować mnie w czoło, jak to często robił. Jednak to, co zrobił zupełnie mnie zamurowało.
Wyciągnął ku mnie rękę. Nic więcej. Tak, jakbym była jego pieprzoną koleżanką. Jakbyśmy nie mieli z sobą innych relacji jak ledwo znający się ludzie...
- To cześć - powiedział z lekkim uśmiechem. Przez myśl przemknął mi nawet pomysł wymierzenia mu siarczystego  policzka, ale we właściwym momencie się opanowałam.
- ...Cześć. - odparła podając mu swoją dłoń, którą delikatnie uścisnął i puścił. Złapał za torby i otworzył drzwi. Będąc już jedną nogą na klatce schodowej, obrócił się.
- Do zobaczenia niebawem.- spojrzał na nas z uśmiechem, a gdy spotkał się z moim niepojmującym nic wyrazem twarzy, jego miną zrzędła.
I wyszedł. Tak po prostu, jakby był tu jeden dzień - nie dłużej, a ja nie mogłam się z tego wszystkiego otrząsnąć przez dłuższy czas...


--------------------------------------------
Potrafię zepsuć na tym blogu już wszystko!
Umieram w stertach prac domowych, powtórkach, sprawdzianach itp...
Ale w międzyczasie żyję wspomnieniami z SuperPucharu! :D A więc udało mi się zdobyć autograf Konarskiego, zobaczyłam Resovię na żywo i przeżyłam piękny mecz. <3
Teraz tylko czekam na kolejną okazję :)

A więc tak... Obiecałam w ostatnim poście niespodziankę, więc już o niej mówię.
Feel like Alice.
Tutaj już niedługo pojawi się pierwszy post. Tak, zaczynam nowe opowiadanie! :>

No, to tyle będzie. Ach, i proszę o nieukatrupienie mnie za tą akcję z Wroną... Obiecuję to później wyjaśnić! :D

Do następnego! Misu ;)

10 komentarzy:

  1. Szkoda, że Wronka sie już wyprowadził, ale zrobił co ważnego;) Dzięki Niemu Nel zaczęła wychodzić do ludzi. Mam nadzieję, że Wronka będzie miał dobre wytłumaczenie z tej sytuacji;>
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też sądzę, że warto zwrócić uwagę na to, co zrobił.
      Również pozdrawiam! :*

      Usuń
  2. Nie wiem dlaczego miałam wrażenie, że to ostatni rozdział. O.o Że Andrzej tak wszystko zostawił i koniec. Proszę Cię o jedno, wyjaśnij to wszystko, jak najszybciej, bo ja tu zaraz z nerwów zacznę paznokcie obgryzać... Świetny rozdział! Czekam na kolejny i z pewnością będę zaglądać na ta Twoją nowość. ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że wyjaśnię! :>
      I nie obgryzaj, już się biorę za kolejny!
      No to jest mi bardzo miło ;3
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  3. O nie... Wronka, chyba się pogniewamy... :C żartuje <3
    uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam <3 tak wspaniale piszesz, że aż zazdroszczę.. :c
    Ciekawa jestem jak Andrzej się wytłumaczy. Czytając Twoje blogi nie od dziś wiem, że to na pewno będzie sensowne wytłumaczenie. :)
    I czekam już na kolejny. :D A co do kolejnego bloga, to oczywiście biorę w ciemno i będę czytać, obiecuję! ;p
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Wronkę nie da się gniewać! :D

      No staram się zawsze tłumaczyć dziwne zachowanie moich bohaterów, żeby później nie było niedomówień :)
      Również pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Nie da się, oj nie da.. :)
      I robisz to idealnie! :>
      Zapraszam na ósemkę. c:
      http://zycie-szczescie-wiecznosc.blogspot.com/2013/11/osiem.html

      Usuń
  4. Czekam z niecierpliwością na wyjaśnienie zachowania Wronki, bo to zrobiło się niepokojące. Mam nadzieję, że to tylko moja wyobraźnia:)

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuję wszystko wytłumaczyć. :)
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  5. Zepsółaś ?? . Nawet tak nie mów . Mi sie zajebiście ten blog podoba . :D . Pisz jak najdłużej . Do 100 rozdziałów :D . Proooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooszzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzeęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę!!!!! . Kocham to :D . ! . Jesteś świetna . Masz talent :D .

    OdpowiedzUsuń