wtorek, 12 listopada 2013
17. I nawet nie wiesz jak to wszystko cholernie boli.
Mówi się, że życie człowieka składa się z wzlotów i upadków. Każdy miewa lepsze bądź gorsze dni, ale w rezultacie i tak trafia na tak zwaną normę. Nie potrafiłam jednak pojąć, dlaczego ja nie mogłam na nią trafić, a mój nastrój bardzo często ulegał zmianie.
Gdzie w takim razie był mój "złoty środek"? A może znajdował się na ujemnym poziomie szczęścia? Cóż, wszystko na to wskazywało.
Każdego wieczoru umierałam od nowa - sama nie wiem czy z tęsknoty, czy z samotności połączonej z okropnymi, wielogodzinnymi przemyśleniami.
Nie potrafiłam zrozumieć co się stało. Wrona odszedł, pozostawiając po sobie trochę wspomnień, nic więcej. Sam ani razu się nie odezwał - to ja, od kiedy wrócił Dawid, dawałam mu oznaki, że nie zapomniałam o nim, ale po kilku niechętnych odpowiedziach, zrezygnowałam z dalszych prób - on na siłę chciał mi wmówić, że nic nas nie łączyło. I to mnie bolało.
Nieprzespane noce, brak apetytu i chęci do życia - to znów wróciło. Dzień mijał mi szybko na zajęciach na uczelni, pracowaniu w pobliskiej kawiarni oraz zajmowaniu się domem i psem.
Gdy w domu zjawiał się Dawid, na siłę przyklejałam uśmiech na mordę, opowiadałam wymyślone historie z wykładów i słuchałam jego wypowiedzi. Ranienie go byłoby nie na miejscu po tym, co dla mnie zrobił.
Denerwowało mnie w tym jedynie to, że ciągle przypominał mi o Wronie. Nie robił tego złośliwie - po prostu się martwił. Za każdym razem, gdy słyszałam imię chłopaka, coś we mnie się poruszało, ale za zewnątrz udawało mi się nie okazywać żadnych emocji. Dopiero gdy byłam sama, pozwalałam uczuciom wyjść spod maski obojętności. Okropna pustka jakby wyżerała mi wielką dziurę w brzuchu, za każdym razem większą.
Nie chciałam cierpieć, więc starałam się od tego wszystkiego uciec. Wychodziłam częściej z domu, zaczęłam rozmawiać z ludźmi z roku - próbowałam wielu sposobów, ale większość z nich była nieskuteczna.
Pragnęłam zapomnieć; o wspomnieniach, emocjach, a potem całkowicie o nim...
Jednego z dni, w których miałam wrażenie, że nastąpił przełom i moje myśli już go nie dotyczyły, wyszłam na spacer z psem. Robiłam to codziennie, mimo większej niechęci do Nygusa; było to jednak wciąż to samo, żywe stworzenie potrzebujące opieki.
Kiedy już moja przechadzka się skończyła, wróciłam do domu. Od razu wyczułam, że coś jest nie tak.
- Dawid? - krzyknęłam, a gdy kuzyn odpowiedział mi z salonu, poszłam tam. Nie był sam - odwrócony do mnie plecami Wrona szczególnie przykuwał moją uwagę.
Stałam chwilę wryta w ziemię, ale po chwili ocknęłam się, wypuściłam psa i podeszłam nieco bliżej. Na półce znalazłam swoje słuchawki i, rzucając ciche "będę później", wyszłam z domu.
Nie, nie wyszłam, ja z niego wybiegłam. Zupełnie tak, jakbym chciała uciec od obrazów malującymi się przed oczami, ale przed nimi nie było ucieczki...
Nie dawałam sobie wytchnienia do czasu, kiedy zabrakło mi tchu i zaczęłam się dusić. Zdążyłam przebiec niezły kawał miasta, więc droga powrotna trochę mi zajęła.
Podłączyłam słuchawki do starego telefonu i po chwili w moich uszach rozbrzmiał Pezet. Znów wróciłam do rapu - to z Andrzejem słuchałam rocka, teraz zdarzało mi się to sporadycznie.
Będąc już pod naszym mieszkaniem, spojrzałam na godzinę na wyświetlaczu. Minęły dwie godziny, nie powinno go już tu być. Chwilę się wahałam, po czym weszłam do środka.
Na szczęście, prócz Konarskiego i Nygusa nikogo nie było.
- Po co on tu przyszedł? - zapytałam od razu.
- Zapomniałem zabrać czegoś z treningu, a Andrzej przez przypadek zabrał to do swojej torby.
- I musieliście to załatwić akurat tutaj? - uniosłam głos. - Niech on się tutaj nie pojawia.
- Jak to? Przecież mieszkał tu z tobą przez tyle czasu...
- Ale już nie mieszka, więc nie musi tu być. Nie jest tu przeze mnie mile widziany.
- Dlaczego?
"Bo to człowiek, który uzależnia samą obecnością, jego uśmiech oczarowuje, głos jest lepszy od kołysanki, a on sam nie chce mnie znać. I nawet nie wiesz jak to wszystko cholernie boli." - miałam to na końcu języka, ale odetchnęłam głęboko i uspokoiłam nerwy.
- Po prostu nie chcę, dobra?
Odwróciłam się na pięcie i poszłam do siebie.
Obiecałam sobie, że będę dzielna i nie dam po sobie poznać, że zniknięcie Wronki coś we mnie zmieniło. Nie sądziłam jednak, że dotrzymanie tego słowa będzie takie ciężkie.
Czas nieubłaganie płynął, czułam się coraz gorzej, a Dawid, jedyna osoba, z którą mogłam pogadać, bywał w domu coraz rzadziej.
Wpadałam w melancholijne stany. Coraz częściej odczuwałam brak osoby, z którą mogłabym przejść przez życie. Czułam się samotna mimo tego, że nieco więcej ludzi się ze mną spotykało i kontaktowało. Miałam wrażenie, że tak naprawdę jest im mnie żal - opuszczonego dziwoląga.
Mój kuzyn był w domu od kilku godzin. Trochę posiedzieliśmy razem, przeszliśmy się po mieście i przygotowaliśmy razem późny obiad. Siedząc przy stole i jedząc to, co przygotowaliśmy, cieszyłam się chwilą, ale on nagle ją przerwał.
- Dzisiaj przyjdzie Ania, więc nie uciekaj, okej? Chciałem, żebyś była w domu.
Kiwnęłam głową, dokończyłam jedzenie i zabrałam się za kończenie rysowanego przeze mnie krajobrazu.
Byłam właśnie przy kończeniu ostatniej gałęzi drzewa, gdy usłyszałam wołanie.
Z niechęcią wstałam i podążyłam do salonu, gdzie siedziała wtulona w siebie para. Spuściłam wzrok, ale mimo negatywnych uczuć, które mnie omotały, usiadłam na fotelu i upiłam łyka kawy z kubka stojącego przede mną.
- Więc... jak się czujesz? - odezwała się blondynka. - Już lepiej? Wiesz, ostatnio widziałam cię kilka miesięcy temu w niezbyt ciekawych okolicznościach...
- Nie kłam, widziałaś mnie wcześniej. - burknęłam, starając się wyprowadzić ją z równowagi. - Zresztą to chyba oczywiste, że jest inaczej.
Dziewczyna wzięła głęboki wdech i kontynuowała:
- Słuchaj. Wiem, że mogłam kiedyś powiedzieć coś, co cię zraniło. I w tym momencie chciałabym cię za to przeprosić. Możemy zacząć tą znajomość od początku?
- Naprawdę myślisz, że kilka słowami uda ci się odmienić moje zdanie o tobie?
- Tak, tak myślałam.
- To z takim podejściem życzę powodzenia w życiu, bo naprawdę ci się przyda. - prychnęłam. - Ludzie się nie zmieniają, moja droga, pamiętaj o tym.
- Nel! - krzyknął Dawid, gdy tamta miała łzy w oczach, co kompletnie mnie nie ruszało. - Daj jej spokój.
- Niby dlaczego?
- Bo chcieliśmy ci powiedzieć, że niedługo się żenimy, dlatego.
Zamarłam. Po prostu nie wiedziałam co powiedzieć.
- Że... że co? - wydusiłam w końcu.
- Tobie już nic nie można powiedzieć na spokojnie.
- Czemu tak nagle? - zignorowałam obrazę Konara. - Nic o tym nie wspominałeś... A na dodatek jesteś w Bydgoszczy od dwóch, może trzech tygodni!
- Planowałem... a raczej planowaliśmy to już dawno temu. - wyznał. - Nie miałem jak ci tego powiedzieć, bo zawsze uciekałaś od rozmów.
Powoli przyswajałam do siebie nowo napływające wiadomości.
Wodziłam wzrokiem po pokoju i zatrzymałam się dłużej na Ance. Dopiero teraz zauważyłam na jej serdecznym palcu błyszczący pierścionek, który co chwilę przecierała kciukiem lewej ręki. Spojrzałam na jej twarz, tak niewinnie uradowaną...
- Jesteś w ciąży, prawda?
Blondynka spojrzała na mnie z przestrachem w oczach, ale nie odpowiedziała. Zaśmiałam się cicho.
- Wiedziałam. Wiedziałam, że nie bez powodu chcesz się hajtać, Dawid. - w tym momencie zmrużonymi oczyma wgapiałam się w kuzyna. - Biedny jesteś, oj biedny. Nawet nie wiesz w co się pakujesz.
- W małżeństwo w kobietą, którą kocham. - odparł poważnie chwytając drżącą Anię za dłoń. - A tobie nic do tego, jasne?
- Ależ oczywiście. - przewróciłam oczami wstając. - Nic mi do tego, sam sobie spieprzysz życie. Ale chociaż u boku TEJ jedynej! A raczej tej, którą przy tobie udaje. Gratuluję z całego serca.
Uśmiechnęłam się do nich jadowicie i wyszłam z mieszkania.
Włożyłam ręce w kieszenie i, z wzrokiem utkwionym w płytach chodnika, przemierzałam kolejne, nieznane mi odległości.
To wszystko wydawało mi się takie ciężkie do przyswojenia. Konar też chce mnie opuścić, jak każdy... Był jedyną osobą, od której mnie nie odpychało, a tak nagle to się zmieniło.
I już niedługo on się ożeni, wyprowadzi, a ja zostanę już zupełnie sama. Kurwa, a miałam być taka szczęśliwa.
Kiedy czułam już, że moje nogi chcą odpocząć, usiadłam na najbliżej spotkanej ławce i zatopiłam się w myślach.
Było już ciemno i zimno, a mimo tego nie chciałam wracać do mieszkania. Nie do nich, tak cholernie raniących moje i tak rozbite już wnętrze.
Zaczęłam drżeć, para leciała mi z ust, a palce u stóp i rąk powoli zamarzały.
W pewnym momencie usłyszałam jakiś odgłos z oddali. Jeden z kamyków, którymi było usypane pobocze ścieżki, przyturlał się bliżej.
Uniosłam wzrok. Moje ciało zaczęło drżeć, ale na zmianę ze strachu i zimna. Widziałam dwie ciemne postacie, które zbliżały się w moją stronę. Długo miałam nadzieję, że skręcą w inną z ścieżek, ale one dalej kroczyły ku mnie.
Chciałam wstać; uciekać, krzyczeć, cokolwiek byle nie stać w miejscu, ale ciało odmówiło mi posłuszeństwa.
Serce waliło mi jak dzwon. Zacisnęłam oczy, by nie widzieć zmniejszającej się między ludźmi a mną odległości. W momencie, gdy oczekiwałam najgorszego, usłyszałam tylko męski głos.
- Nel, jak ja dawno cię nie widziałem!
Chwila, chwila... co?!
Błyskawicznie spojrzałam w twarz znajdującemu się bardzo blisko mężczyźnie. Rozpoznałam w niej cieszącego się Jurkiewicza. Kamień spadł mi z serca.
- Cz-cześć. - wydukałam.
- Co tu robisz, do tego sama i o tej godzinie? - zdziwił się. - Nie jestem pewien, czy to do końca spokojna dzielnica.
- Właściwie to sama nie wiem, nogi same mnie tu przywiodły.
- Wszystko w porządku? Jesteś jakaś niemrawa.
- Nic mi nie jest. - uśmiechnęłam się. - Nie martw się o mnie.
- W porządku. Może chcesz wstąpić na herbatę? Mieszkam niedaleko, więc...
- Nie, będę już wracać do domu.
Natrętność Wojtka robiła się nie do zniesienia.
- Ale zostawienie cię tu samej będzie nie na miejscu. Może... - zaczął, ale telefon w kieszeni jego kurtki zaczął wibrować. Wyjął go, odczytał nową wiadomość i spojrzał ponownie na mnie. - Naprawdę cię przepraszam, ale muszę iść. Moja córka jest chora, a żona chce wyjść.
- Wojtek, nie tłumacz mi się, serio dam sobie radę.
- Andrzej, odprowadzisz ją?
Zmrużyłam oczy. Nie rozumiem...
Druga, będąca już od jakiegoś czasu z dala on nas, zbliżyła się. Dopiero teraz rozpoznałam w niej Wronę. Światło padające z latarni oświeciło jego twarz; powagę po chwili zastąpił podejrzany uśmieszek.
- Pewnie. - odpowiedział, a ja zaklęłam w myślach
- W takim razie do zobaczenia. - na pożegnalne dodał Jurkiewicz i ruszył szybkim krokiem w inną stronę.
Nie chcąc robić żadnych teatrzyków, wstałam z ławki i podążyłam tuż za Andrzejem.
W czasie drogi wyrównaliśmy krok, ale mimo tego dzieliła nas spora odległość. Nikt z nas nie zamierzał jej zmniejszać.
Szliśmy już około kwadransa. Milczenie okropnie mi ciążyło, ale nie miałam odwagi go przerywać. Zrobił to za mnie Andrzej.
- Dawid wie gdzie jesteś?
- Nie. - odparłam. - Nie obchodzi go co się ze mną teraz dzieje.
- Na pewno się martwi, wiem jaki jest.
Oczywiście, pomyślałam wbijając wzrok z drogę przed nami, ty przecież wiesz wszystko. Chłopak głośno westchnął.
- Więc co było przyczyną twojej, jak mniemam, ucieczki?
- Skąd wiesz, że tak zrobiłam?
- Znam cię; zawsze gdy coś cię przerazi, starasz się od tego uciec.
- Konarski żeni się z Anią. - powiedziałam, a na jego twarzy wymalowało się lekkie zdziwienie.
- No wiesz... Skoro są ze sobą szczęśliwi, to nic w tym dziwnego, a ty musisz się po prostu z tym pogodzić.
- Mam się godzić z wszystkim? Chyba nie na tym to wszystko polega.
- A z czym jeszcze się tak godzisz?
- Przykładowo z twoim zniknięciem. - wypaliłam bez zastanowienia.
Dopiero gdy odpowiedziała mi cisza pożałowałam swoich słów. Andrzej nabrał głośno powietrza w płuca.
- Miałem ku temu powody. - mruknął.
- Jakie?
- To nieistotne. Ważne, że musiałem to zrobić, dobra?
Oczywiście taka odpowiedź mnie nie usatysfakcjonowała. Stwierdziłam jednak, że nie uda mi się nic z niego wyciągnąć, więc szłam marząc, by jak najszybciej znaleźć się w domu.
W końcu gdy ujrzałam na horyzoncie dom, przyspieszyłam jeszcze bardziej kroku.
Stanęłam przed wejściem do bloku z ręką zatrzymaną na klamce. Chciałam spróbować jeszcze raz z nim porozmawiać.
- Powiedz mi tylko co wpłynęło na to, że nie utrzymujemy kontaktu? Obiecuję, że dam ci spokój.
Chłopak zamilkł na chwilę, a ja myślałam, że odwróci się i po prostu odejdzie. W końcu jednak odparł zniecierpliwionym tonem:
- Zakochałem się, poznałem wielką miłość życia, pasuje taka odpowiedź?
Cisza, która w tym momencie zapanowała w eterze zdawała mi się nie kończyć. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w twarz; słyszałam tylko głośne westchnięcia.
- Tak, pasuje. - powiedziałam czując jak zaczynam się trząść. - Nie będę już cię męczyła. Dobranoc.
Weszłam do środka, w rekordowym tempie pokonałam schody i stanęłam przed mieszkaniem.
Nie chciałam jeszcze tam wchodzić, ale nie miałam wyboru.
Ostrożnie uchyliłam drzwi, wślizgnęłam się do środka, a potem jeszcze szybciej do swojego pokoju.
Momentalnie znalazłam się na łóżku. Przez jakiś czas zbierałam swoje drobno rozbite wnętrze, po czym pod poduszką znalazłam papierosy. Drżącymi dłońmi odpaliłam go, wzięłam bucha i opatuliłam kolana ramionami.
Próbowałam to wszystko powoli do siebie przyjąć, ale nie potrafiłam.
Cała sytuacja, delikatnie mówiąc mnie przerastała.
----------------------------------------------
Mocno przesadziłam? :D
To wszystko wydaje mi się trochę bez sensu. Powinnam to skończyć w dwóch postać i nie przeciągać dłużej, bo coś czuję, że zrobi się z tego tasiemiec...
No ale nie mogę. ;>
Może to mało ważne, ale nie mogę cały czas przywyknąć do wąsatej Resovii... XD
To nie przedłużam, do następnego!
Misu ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wzruszyłam się. Najpierw przy tych przemyśleniach, a potem tak jakoś przy tej sytuacji z Dawidem. Nie spodziewałam się, że zechce się żenić ! I coś obstawiam, że tą wielką miłością Wrony może być właśnie Nel :>
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny przebieg akcji z zaciekawieniem !
Pozdro :)
PS. Chyba nikt jeszcze nie przywyknął do wąsatej Resovii xd
A widzisz, zaskoczyłam Cię trochę! :D
UsuńCo do Reski... Niektórych przecierpię (np. Lotmana), ale najgorzej będzie z Pitem! :D
Zaskakuj mnie częściej xD
UsuńPo tym weekendzie stwierdzam iż Grześkowi bardzo ładnie w wąsie (a nawet seksownie *-*). Co do Pita.. tak to będzie najgorsze, ale robią to w szczytnym celu. Jednakże Piter nadal mi się podoba xD
Jej. Andrzej jaki ty jesteś głupi, nawet jeśli to w Nelce się właśnie zakochał to jest strasznie ślepy waląc takie teksty. Jakby zastrzelił komara z armaty normalnie xD
OdpowiedzUsuńPrzemyślenia strasznie ciekawe, a że sprzeciwiła się decyzji Konara to się nie dziwię. Ja bym tylko nie miala na to odwagi ;)
Misu fajnie że jesteś szybciej :) Widziałam wąsovię na żywo xD Wy pewnie w telewizji mnie też podobno :P
Wszyscy teraz nie lubią Andrzeja! :D
UsuńSzczerze powiedziawszy, ja też zapewne przyjęłabym taką wiadomość przez słowa buntu, no ale... Nel nie :>
Zazdroszczę takiego widoku! Może kiedyś też się tak pochwalę... :D
Daje powody to nie lubimy :P Nel akurat tego zazdroszczę ;) Trzymam kciuki żeby ci się udało. Wronowe krótkie z bliska są fajne ;)
UsuńCooooooo?????????? . Jak to niedługo kończyć ?? . W życiu . To jest wyjebaniezakurwajebiste !!!! :D . Do 100 rozdziałów ma być xd . ! :D . Prrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrroooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooossssssssssssssssssssssszzzzzzzzzzzzzzzzzzzęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę !!! . Bardzoooooooooo proszęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę ! :D .
OdpowiedzUsuńHahahahaha :D
UsuńNo cieszę się, że Ci się podoba, ale wszystko z czasem się kończy :)
Hmm. kwestia Andrzeja-gwałciciela, który zakochał się w swojej ofierze jest bardzo realna... A ta cholerna piosenka, którą słucham cały czas jeszcze bardziej mnie w tym wszystkim utwierdza. . . wiesz chyba o którą mi chodzi.
OdpowiedzUsuńNo ale ja nie odpuszczę i dowiem się wszystkiego !
Dodam jeszcze, że gdybym ja była nie miejscu Nel, to powiedziałabym Wronce wszystko to, co myślę i co czuję, a całą winę zwaliłabym na niego właśnie. No bo w moim mniemaniu to jest właśnie jego wina.
Pozdrawiam gorąco !
Wiem jaka piosenka, wiem. Swoją drogą jest cudowna ;3
UsuńNo wiem, ale ja też nie odpuszczę ;d
Coś czuję, że Wronka zakochał się w Nel i zniknął bo go to przeraziło;) Nel musi się trzymać może nie będzie tak źle. ..taką mam nadzieję:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Wszystko się już niedługo okaże! :D
UsuńRównież pozdrawiam :)
;o
OdpowiedzUsuńŁał. Kurde Andrzej mam ochotę wejść w ten monitor porządnie Cię potrząść i wrócić. Przecież ja wiem, że tą osobą, w której się zakochałeś jest NEL! Słyszysz? W następnym rozdziale masz jej to powiedzieć!
"Światło padające z latarni oświeciło jego twarz; powagę po chwili zastąpił podejrzany uśmieszek." - Nie powiem, bo w tym momencie była troszkę zestrachana. Kurcze kto jest tym gwałcicielem? Naprawdę Andrzej?.. ;o Nie mogę... Wróć! Nie chcę sobie tego wyobrazić. I tyle.
Ale pisać to pisz dalej mi to odpowiada. ;3
Ej no co jest! Wszyscy są jakoś sceptycznie nastawieni na MOVEMBER. I Ty też. Ja natomiast jestem zadowolona, że siatkarze się tak udzielają i pokazują, że nie boją się "dziewiczego" wąsa.
Kto, jak kto, ale Lotman to mi się podoba w wąsie. ;3
Tylko jakoś Pit mnie jeszcze nie przekonał, ale trzymam za niego kciuki! :D
Pozdrawiam i do zobaczenia w następnym! ;**
Słyszysz, Andrzej? Słuchaj Natalii! :D
UsuńNo właśnie mam wrażenie, że to już jest za długie i męczące, w tym problem. ;/
Wiesz, sama akcja bardzo ciekawa, ale te początki... Nie za fajne :D
No, ale poczekajmy do następnego meczu, może będzie lepiej ;)
Również pozdrawiam! :*
Ja Cię Wronka zabiję kiedyś;/ Najpierw rozkochujesz a teraz znikasz?? Tak się nie robi;) No chyba, że się w Nel zakochał, ale to i tak nie usprawiedliwia jego zachowania. Ja wąsatą Sovię zobaczę, za dwa tygodnie. Efekt będzie jeszcze lepszy;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
Nie zabijaj Andrzeja! :D
UsuńZazdroszczę Ci! Mi udało się Ją zobaczyć tylko raz w życiu, ale zamierzam ją kiedyś odwiedzić (choć mam bardzo daleko) ;>
Również pozdrawiam ;d
A może ta 'miłość jego życia' to Nel, ale on się przed tym broni? Bo jeśli tak, to prędzej czy później i tak ze sobą będą. ALE jeśli ta miłość, to nie Anastazja, to Wronka... Marny twój los, oj marny.
OdpowiedzUsuńI Dawid bierze ślub... Ta Anka mi śmierdzi i to na kilometr, no ale... Może jednak ONA GO KOCHA?! A jak jest w ciąży, to i dla siatkówki dobrze - dzidzius odziedziczy wzrost i talent do siatkówki po tacie i zanim się obejrzymy, to mały Konarski po bosiku będzie biegał *.*
Plotę głupoty?
Ok.
A teraz to ja tylko czekam na następny rozdzial, z wiadomych przyczyn. :3
<3
I co ty, głupoty mi tu... Wąsata Resovia jest piękna *.* Zwłaszcza taki Nico no.... <3333
UsuńNikt nie lubi Anki, biedna XDD Ale za to małego Konara wszyscy będą wielbić ;d
UsuńHahah nie powiedziałam, że jest brzydka!
Jest urocza, jak zwykle ;>
O nienienienienienienie. Nie. :c Andrzej, coś ty najlepszego narobił.. :c
OdpowiedzUsuńAle ja wiem! Wiem, że to Nel jest miłością twojego życia! :D I jak jeszcze raz spróbujesz skrzywdzić Nel to przyjdę do ciebie i dostaniesz :c nie wiem czy dosięgnę, ale najwyżej dostawie sobie krzesło, o.
Chciałabym żeby oni byli razem, Misu.. :c zrobisz coś z tym? :> I tak wiem, że miałaś taki plan.. :D
Aaa co do Anki, to mam wrażenie, że Konar jednak się z nią nie ożeni. Chociaż.. Kto wie ^^ u Ciebie wszystko jest możliwe :)
A że Resovia wąsata.. Rozbawił mnie Lotman, chyba najbardziej.. :D Ale poczekajmy jeszcze kilka dni, może ujrzymy ich na Polsacie Sport, może jakaś transmisja meczu. Miejmy nadzieję :D mimo wszystko, akcja w Rzeszowie udana. :)
Myślę, że wszystko napisałam.
A nie, jednak nie. Wychwalę Cię po raz kolejny! WSPANIALE PISZESZ <3
MISU MISTRZ! ooo . :3
Pozdrawiam ;*
Niedobry Andrzej :<
UsuńJa wciąż mam plan i spełnię go, zobaczysz :D
Co do ślubu Konara i Ani... No cóż, lubię zaskakiwać :)
Oj, przydałaby się jakaś miła transmisja, nie powiem, że nie... :>
Mistrz? Hahaha, kochana jesteś! :D
Również pozdrawiam :*
Nieee. No to nie tak miało być! Andrzej jest świetny i powinien być z Nel jak wtedy, kiedy się nią opiekował, być blisko, a nie olewać. :D
OdpowiedzUsuńOj Misu. Ciekawe, jaki masz plan wobec tej dwójki. Zakochał się w kimś innym? Nie wiem, jakoś tego nie czuję. Wydawało mi się, że mu na niej zależy, może powód jest jakiś inny?
Czekam na kolejny i jakieś wyjaśnienia! ;)
A co do ślubu Dawida i Ani. Facet jest dorosły, więc może sam podejmować decyzje. Może dla niego Ania jest całkiem inną osobą i jej serce nie jest całkiem z kamienia? Wiem, że zawsze wydawała się być straszną zołzą, ale kto ją tam wie...? Albo inaczej- kto wie, co Tobie chodzi po głowie? ;)
Może, może, nic nie mogę powiedzieć. :D
UsuńOj, no wiesz, Nel jak zawsze wie lepiej co tam się dzieje... :)
Po mojej głowie przewija się bardzo dużo myśli, przeróżnych, więc niektórzy mogą się tu za kilka postów (nie umiem znaleźć innego określenia) nieco zdziwić... ;)